[b]Urodziłem się:[/b] Owszem, choć historie o bocianach nie są wykluczone. Na papierku doręczenia widnieje rok 84, ale nie pamiętam tego momentu. Rodzice milczą.
[b]Studiowałem:[/b] najpierw Germanistykę, potem malarstwo, aż w końcu ukończyłem studia reżyserskie na ECA w Edynburghu.
[b]Pierwszym filmem, który zrobił na mnie wrażenie był:[/b] film z wakacji nakręcony przez ciocię - trzymała kamerę w drugą stronę... śmiałem się do rozpuku. Potem, kilka lat później, największe wrażenie zrobił na mnie "Osiem i pół" Felliniego. Ten film (jak każdy tegoż mistrza) jest tak strasznie sztuczny, że aż staje się prawdziwy - wielka sztuka!
[b]Filmowy kadr (sekwencja/ bohater,/zdanie), który ostatnio poruszył mnie w kinie to:[/b]
Zostać poruszonym to wieloznaczne zagadnienie. Przeważnie, w naszych czasach, odnosi się to tylko do jednej części ciała... niestety, coraz częściej, jest to tylko umysł (np. oglądając wysokobudżetowe, łatwoprzeżuwalne papki ze stajni zagranicznych - przykładem tutaj ostatni, otępiający atak fioletowych kulfonów czwartego wymiaru nudy), a coraz mniej serce. Nie mówię tutaj oczywiście o 'uromantycznionych wyzionach', ale o filmach-dziełach, które poruszają całą nasz osobowość-pełnię. Dla mnie takim filmem, który ostatnio znowu miałem okazję zobaczyć w kinie był-będzie 'The Apartment' Billego Wilder - poruszył wiele części ciała, a nawet musnął duszę!
[b]Postanowiłem (-am) zostać reżyserem by...[/b] móc łaskotać ludzi w kinie. Oczywiście mam tu na myśli ich wyobraźnię - ręce przy sobie! Uwielbiam śmiech. Chyba jestem uzależniony...