Dlaczego pani, kobieta nowoczesna, zdecydowała się zagrać właścicielkę szkoły kształcącej idealne żony i perfekcyjne panie domu?
To nie była historia wyssana z palca. W latach 50. i 60. we Francji istniało ponad tysiąc szkół, gdzie młode dziewczyny uczono, jak być oddaną mężczyźnie i macierzyństwu. Moja babcia, prosta emigrantka z Polski, gdy poślubiła francuskiego biznesmena, też się w takiej szkole kształciła. Było to więc ciekawe doświadczenie. Tym bardziej, że w bardzo liberalnej Francji, w niektórych środowiskach wciąż jeszcze pokutuje tradycyjne podejście do roli kobiety. A ja zagrałam osobę, która przełamuje się, by być niezależną.