Brazylia: trafiona, ale nie zatopiona

Jak to możliwe, że cierpimy z powodu kłopotów banków amerykańskich, przecież w Brazylii żyło się coraz lepiej – mówią mieszkańcy Sao Paulo

Publikacja: 13.10.2008 01:34

Maklerzy na brazylijskiej giełdzie mieli fatalny ubiegły tydzień. Tak jak wszyscy inwestorzy na świe

Maklerzy na brazylijskiej giełdzie mieli fatalny ubiegły tydzień. Tak jak wszyscy inwestorzy na świecie

Foto: AP

To panika, nieszczęście, to koniec! – wykrzykiwali przez cały ubiegły tydzień maklerzy z giełdy w Sao Paulo. Indeks giełdowy Bovespa nurkował raz za razem.

Żaden z nich ani żaden z prezesów firm, których akcje gwałtownie traciły wartość, nie był w stanie uwierzyć, że po czarnym poniedziałku 8 października cały tydzień będzie tak zły i kilkakrotnie trzeba będzie zawieszać giełdowe transakcje.

Jeszcze w ostatni piątek brazylijskie papiery straciły 10 proc. swojej ceny. Kurs reala spadł o 5,3 proc., do 2,32 reala za dolara, mimo że bank centralny kilkakrotnie interweniował na rynku.

[srodtytul]Zapytajcie Busha[/srodtytul]

– To kryzys największy od 1929 roku, ale poradzimy sobie – zapewnia prezydent kraju Inacio Lula da Silva. – O to, jak wygląda prawdziwy kryzys, pytajcie Busha – mówił podczas ubiegłotygodniowego spotkania z dziennikarzami. Prezydent nie ukrywa, że ma dosyć anarchii na światowych rynkach, i domaga się wprowadzenia skuteczniejszych środków przez kraje, których system bankowy się załamał. – Brazylia poradzi sobie lepiej niż jakikolwiek inny kraj – przekonuje. – Przez lata budowaliśmy solidną gospodarkę i ona się teraz wybroni – zapewniał przedsiębiorców zebranych na giełdzie w Sao Paulo. Przedsiębiorcy byli podbudowani słowami prezydenta, ale doskonale wiedzą, że kłopoty ich nie ominą.

Tylko częściowo zgadza się z prezydentem Guido Mantenga, minister finansów kraju. Jego zdaniem Brazylia nie jest uodporniona na tak silny szok, bo żaden kraj nie jest uodporniony. Razem z prezesem banku centralnego Brazylii Henrique Meirellesem zapewniali, że dla ustabilizowania sytuacji gotowi są rzucić na rynek lwią część rezerw wynoszących dzisiaj 206 mld dolarów. Mantega jest zdania, że tegoroczny PKB wzrośnie o ponad 5 proc. Poważnie zatroskany jest natomiast o to, jak będzie w przyszłym roku.

Ale kryzys już jest odczuwalny przez zwyczajnych obywateli, zwłaszcza klasę średnią, która tradycyjnie cierpi w czasie gospodarczego załamania, bo zazwyczaj jest poważnie zadłużona, ma bankowe lokaty, buduje sobie domy i mieszkania, finansując je kolejnymi kredytami. Przy tym tak jak i w pozostałych krajach, gdzie system bankowy cierpi jedynie z powodu załamania w USA i Europie Zachodniej, nie jest w stanie zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.

– Jak to jest możliwe, że cierpimy z powodu kłopotów banków amerykańskich, przecież w Brazylii żyliśmy coraz lepiej – nie może się nadziwić Rafel Girardo, pracownik linii lotniczych TAM, które rok temu przejęły brazylijski rynek lotniczy po bankructwie narodowego przewoźnika Variga.

[srodtytul]O co tu chodzi[/srodtytul]

Minister finansów dwoi się i troi, aby zapewnić konsumentów, że Brazylii nie grozi krach. Cierpliwie tłumaczy źródła kłopotów. – Z powodu upadku banków w USA i Wielkiej Brytanii musi cierpieć także Brazylia – powtarza po kilka razy dziennie. – Ale myślę, że jest to sytuacja przejściowa – dodaje. Jego zdaniem świat dzisiaj znajduje się w najtrudniejszym momencie załamania gospodarczego. Niektórzy brazylijscy bankierzy mają wątpliwości, czy rzeczywiście tak jest. Ich zdaniem cała prawda wyjdzie na jaw, kiedy w styczniu – lutym 2009 r. zostaną opublikowane wyniki finansowe za ten rok. – A jak mają się czuć klienci Banco Real, skoro wprawdzie głównym udziałowcem jest hiszpański Santander, ale pozostałymi Royal Bank of Scotland i belgijski Fortis? – pyta Girardo.

[wyimek]Brazylijczycy w ostatnich latach żyli coraz lepiej. Mimo że MFWkrytykował tempo inwestycji, to i tak widać, że ten kraj dokonał gigantycznego skoku [/wyimek]

General Motors i Fiat zmniejszają produkcję i zwalniają pracowników. Przyjaciel prezydenta Luli, biznesmen Eike Batista, prezes firmy LLX, który planował zainwestowanie prawie miliarda dolarów w budowę Porto Brasil w Sao Paulo, teraz ujawnił, że (nawet on) nie może uzyskać kredytowania tej inwestycji. A wartość rynkowa jego firmy z dnia na dzień spadła o 25,9 proc. Operacje na rynku międzybankowym praktycznie zostały zamrożone, bo banki nie chcą pożyczać pieniędzy. – To kryzys zaufania, największy, jaki pamiętam – mówił w stacji TV Globo ekonomista Roberto Pasqual.

Walter Fontana Filho, prezes Sadii, jednej z największych firm przetwarzających żywność, przyznał, że w ubiegłym tygodniu stracił 760 mln reali. Chciał inwestować dalej. – W ciągu ostatniego miesiąca wynegocjowałem w Banco Brasil 450 mln dolarów. To już nieaktualne, w tej chwili żaden bank nawet nie chce słyszeć o udzieleniu jakiegokolwiek kredytu.

[srodtytul]Tylko gotówka[/srodtytul]

Brazylijczycy w ostatnich latach żyli coraz lepiej. Mimo że MFW krytykował tempo inwestycji, to i tak widać, że ten kraj dokonał gigantycznego skoku technologicznego; bezpłatny dostęp do Internetu jest we wszystkich większych miastach. Nie zniknęły favele, ale na ulicy jest bezpieczniej. Boom surowcowy był dla nich wyjątkowo korzystny, a odkrycie wielkich złóż ropy naftowej pod dnem Atlantyku dodało pewności co do solidnych podstaw gospodarczych. Teraz wierzą, że kryzys, skoro dotknie i ich, to będzie to wręcz muśnięcie. – Ludzie mogą zrezygnować z kupna samochodu czy odłożyć budowę domu na później, ale nie przestaną jeść – tłumaczył Fabricio Vieira, dziennikarz działu finansowego „Folha de Sao Paulo”. Tylko że farmerzy też potrzebują bankowych kredytów.

Wszyscy szukają gotówki. Z dnia na dzień po czarnym poniedziałku w sklepach pojawiły się wielkie wyprzedaże. – Bo najważniejsze, żeby były pieniądze, nieważne, że będzie ich mniej – mówi sprzedawczyni w sklepie, która za żadne skarby nie chce przyjąć karty kredytowej, tylko koniecznie gotówkę. Bankomaty z kolei jakoś dziwnie opieszale wypłacają pieniądze.

To panika, nieszczęście, to koniec! – wykrzykiwali przez cały ubiegły tydzień maklerzy z giełdy w Sao Paulo. Indeks giełdowy Bovespa nurkował raz za razem.

Żaden z nich ani żaden z prezesów firm, których akcje gwałtownie traciły wartość, nie był w stanie uwierzyć, że po czarnym poniedziałku 8 października cały tydzień będzie tak zły i kilkakrotnie trzeba będzie zawieszać giełdowe transakcje.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy