To panika, nieszczęście, to koniec! – wykrzykiwali przez cały ubiegły tydzień maklerzy z giełdy w Sao Paulo. Indeks giełdowy Bovespa nurkował raz za razem.
Żaden z nich ani żaden z prezesów firm, których akcje gwałtownie traciły wartość, nie był w stanie uwierzyć, że po czarnym poniedziałku 8 października cały tydzień będzie tak zły i kilkakrotnie trzeba będzie zawieszać giełdowe transakcje.
Jeszcze w ostatni piątek brazylijskie papiery straciły 10 proc. swojej ceny. Kurs reala spadł o 5,3 proc., do 2,32 reala za dolara, mimo że bank centralny kilkakrotnie interweniował na rynku.
[srodtytul]Zapytajcie Busha[/srodtytul]
– To kryzys największy od 1929 roku, ale poradzimy sobie – zapewnia prezydent kraju Inacio Lula da Silva. – O to, jak wygląda prawdziwy kryzys, pytajcie Busha – mówił podczas ubiegłotygodniowego spotkania z dziennikarzami. Prezydent nie ukrywa, że ma dosyć anarchii na światowych rynkach, i domaga się wprowadzenia skuteczniejszych środków przez kraje, których system bankowy się załamał. – Brazylia poradzi sobie lepiej niż jakikolwiek inny kraj – przekonuje. – Przez lata budowaliśmy solidną gospodarkę i ona się teraz wybroni – zapewniał przedsiębiorców zebranych na giełdzie w Sao Paulo. Przedsiębiorcy byli podbudowani słowami prezydenta, ale doskonale wiedzą, że kłopoty ich nie ominą.