Coraz większa liczba planowanych grupowych zwolnień może utrwalić niekorzystna sytuację na rynku pracy w regionie Warmii i Mazur. Do października dekoniunktura na światowych rynkach nie zapowiadała jeszcze większych redukcji zatrudnienia. Teraz jednak wpływa na działalność tamtejszych przedsiębiorstw, z których wiele produkuje na eksport. Coraz większe kłopoty zaczynają odczuwać firmy z branży drzewnej, meblarskiej i mięsnej. Maleje także liczba przedsięwzięć budowlanych.

[wyimek]79,4 tys. osób nie może znaleźć pracy na Warmii i Mazurach[/wyimek]

– Od lat mamy w naszym regionie najwyższą stopę bezrobocia. A teraz maleją szanse, by to zmienić, z uwagi na zlokalizowane tu firmy należące do wrażliwych sektorów gospodarki – twierdzi Zdzisław Szczepkowski, dyrektor wojewódzkiego urzędu pracy. W rezultacie w ostatnim czasie podwoiła się liczba poszukujących pracy.

– To nie tylko nasz problem. Niedawno byliśmy z wizytą na Litwie. Tam liczba osób rejestrujących się w poszukiwaniu pracy wzrosła już trzykrotnie – dodaje Szczepkowski. Tymczasem w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy tego roku na Warmii i Mazurach zgłoszono zamiar zwolnienia 1089 osób. To o jedną piątą więcej niż w całym roku 2007. Najwięcej zwolnień dotyka firm branży drzewnej: zakłady w Mrągowie i w Dobrym Mieście zgłosiły zamiar zwolnienia 262 osób. To konsekwencja ograniczania produkcji meblarskiej – w ubiegłym roku firmy produkujące meble w Barczewie i Olsztynie zdecydowały się pozbyć ponad 370 pracowników.

Światowa dekoniunktura uderza także w firmy w branżach niszowych: w ubiegłym miesiącu duże cięcia w zatrudnieniu – 247 osób – zapowiedziała firma Delphia Yachts budująca luksusowe jachty w Olecku, która prawie całą produkcję sprzedaje za granicą, m.in. w Skandynawii i w USA.