Święta spędziłem przykładnie. Jadłem mało, spacerowałem dużo. Znalazłem też czas na nadrobienie zaległości prasowych. Okazało się to inspirujące.
Witold Gadomski narzeka w felietonie, że „ekonomiści zapomnieli o ekonomii”. Nie chcą pamiętać, że nadmiar ingerencji państwa prowadzi do obniżenia bogactwa społeczeństwa, a nadmierna emisja pieniędzy do zabójczej dla rozwoju inflacji. Listę tę oczywiście można wydłużać i bez wątpienia będzie ona prawdziwa. Tyle tylko, że ja wyciągam z niej odwrotny wniosek.
To nie ekonomiści zapomnieli o ekonomii. To ekonomika (rozumiana jak całość procesów gospodarczych) zapomniała o tym, co wymyślili ekonomiści. Bo podręczniki makroekonomii opisują, jak powinny przebiegać procesy ekonomiczne. Dyskretnym milczeniem pomijają natomiast to, jak w rzeczywistości przebiegają.
A w rzeczywistości rządzi nimi nie ekonomia, lecz ekonomia polityczna. I to, co Witold Gadomski uznaje za zwyrodnienia ekonomiczne, to po prostu podstawowe jej prawa. Z góry oświadczam, że mnie się one nie podobają (ale np. program telewizyjny też mi się nie podoba i nic z tego nie wynika). Ale te prawa są i to one rządzą światem, co bez trudu da się statystycznie wykazać.
Zamiast się na nie obrażać, powinniśmy postępować tak, jak nakazuje metodologia nauki. Trzeba zacząć od faktów, przedstawić zbiór prawidłowości i wyprowadzić z nich prognozę. Wszystkiego tego w felietonie nie zrobię, ale mogę przedstawić wstępny szkic.