Ekonomika zapomniała o ekonomistach

Podręczniki opisują, jak powinny przebiegać procesy ekonomiczne. Dyskretnym milczeniem pomijają natomiast, jak w rzeczywistości przebiegają

Publikacja: 15.04.2009 18:11

Święta spędziłem przykładnie. Jadłem mało, spacerowałem dużo. Znalazłem też czas na nadrobienie zaległości prasowych. Okazało się to inspirujące.

Witold Gadomski narzeka w felietonie, że „ekonomiści zapomnieli o ekonomii”. Nie chcą pamiętać, że nadmiar ingerencji państwa prowadzi do obniżenia bogactwa społeczeństwa, a nadmierna emisja pieniędzy do zabójczej dla rozwoju inflacji. Listę tę oczywiście można wydłużać i bez wątpienia będzie ona prawdziwa. Tyle tylko, że ja wyciągam z niej odwrotny wniosek.

To nie ekonomiści zapomnieli o ekonomii. To ekonomika (rozumiana jak całość procesów gospodarczych) zapomniała o tym, co wymyślili ekonomiści. Bo podręczniki makroekonomii opisują, jak powinny przebiegać procesy ekonomiczne. Dyskretnym milczeniem pomijają natomiast to, jak w rzeczywistości przebiegają.

A w rzeczywistości rządzi nimi nie ekonomia, lecz ekonomia polityczna. I to, co Witold Gadomski uznaje za zwyrodnienia ekonomiczne, to po prostu podstawowe jej prawa. Z góry oświadczam, że mnie się one nie podobają (ale np. program telewizyjny też mi się nie podoba i nic z tego nie wynika). Ale te prawa są i to one rządzą światem, co bez trudu da się statystycznie wykazać.

Zamiast się na nie obrażać, powinniśmy postępować tak, jak nakazuje metodologia nauki. Trzeba zacząć od faktów, przedstawić zbiór prawidłowości i wyprowadzić z nich prognozę. Wszystkiego tego w felietonie nie zrobię, ale mogę przedstawić wstępny szkic.

Podstawowe prawa ekonomii politycznej to:

- stały wzrost ingerencji państwa w gospodarkę, postępujący mniej więcej od końca XIX wieku,

- stały wzrost wydatków kontrolowanych przez państwo w relacji do PKB (celowo nie używam tu określenia: wydatki budżetu, bo te we wszystkich państwach dalece nie obejmują całych finansów publicznych),

- stała skłonność do luzowania polityki monetarnej (gdyby jej nie było, liczba lat inflacyjnych i deflacyjnych byłaby jednakowa, a faktycznie ich relacja wynosi dziewięć do jednego),

- stała skłonność do podnoszenia kosztów pracy w tempie szybszym, niż wynosi wzrost produkcji.

Co z tych praw wynika? Po pierwsze, cykliczne fazy ożywienia i recesji zamienią się w permanentny stan kryzysowy, ożywienia będą krótkotrwałe i rozwinięte gospodarki będą wchodzić w nie coraz rzadziej i z coraz większym trudem.

Po drugie, rozwinięte gospodarki będą tracić na rzecz państw, które opanowały najnowsze technologie, utrzymując koszty pracy na niskim poziomie (patrz: prawo czwarte). To, że przed 20 laty Stany Zjednoczone wytwarzały blisko 30 proc. światowego PKB, a Chiny i Indie 0,6 proc., dzisiaj mają zaś po 20 proc., dowodzi tego niezbicie.

Powtórzę, wnioski mi się nie podobają. Ale co mogę zrobić? Na razie kupiłem woka i z zapałem gotuję ryż.

Święta spędziłem przykładnie. Jadłem mało, spacerowałem dużo. Znalazłem też czas na nadrobienie zaległości prasowych. Okazało się to inspirujące.

Witold Gadomski narzeka w felietonie, że „ekonomiści zapomnieli o ekonomii”. Nie chcą pamiętać, że nadmiar ingerencji państwa prowadzi do obniżenia bogactwa społeczeństwa, a nadmierna emisja pieniędzy do zabójczej dla rozwoju inflacji. Listę tę oczywiście można wydłużać i bez wątpienia będzie ona prawdziwa. Tyle tylko, że ja wyciągam z niej odwrotny wniosek.

Pozostało 80% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy