Jagd znaczy polować

Całkiem poważnie i trochę mniej serio o tym, po co ludziom żeglarstwo i co robili kiedyś, a co robią dziś na jachtach

Publikacja: 14.08.2009 06:21

VI Puchar Polski Żeglarzy Niepełnosprawnych. Giżycko, ośrodek sportów wodnych, maj 2009 r.

VI Puchar Polski Żeglarzy Niepełnosprawnych. Giżycko, ośrodek sportów wodnych, maj 2009 r.

Foto: Fotorzepa

Red

Żeglowanie jako sport wymyślili arystokraci w irlandzkim Cork i przypieczętowali to w 1720 roku powołaniem elitarnego klubu. Jak wiadomo, żeglarze mają siebie za indywidualistów, więc by to podkreślić, za współczesną mekkę uważają małe portowe miasto w Anglii. Dla Wyspiarzy wydaje się to oczywiste: Cowes jest od lat siedzibą Royal Cork Yacht Club – królewskiego klubu, najstarszego żeglarskiego klubu świata.

W historii tego sportu zaskakuje niejedno. Jeszcze w XVIII wieku jachty były wyposażone w działa, jedno lub dwa – „Czasem na pirata, czasem na Francuza”, jak mówią stare wygi z Cowes.

Dzisiaj wyścigi jachtów – raczej chartów morskich – kojarzone są nie z elitarnymi klubami, lecz z największymi regatami zawodowców dokoła świata: Volvo Ocean Race. Odbywają się co trzy lata, finansowane są przez bogate korporacje, w tym roku zakończyły się w czerwcu zwycięstwem załogi jachtu Ericsson 4.

Zaakceptowana została również niewygodna prawda, że puchar America’s Cup (najstarsza nagroda w nowożytnym sporcie i najbardziej prestiżowe trofeum w żeglarstwie) po raz pierwszy do Europy przywieźli Szwajcarzy. Jeszcze bardziej zaskoczyć może informacja, że ten zaledwie 7,5-milionowy kraj, bez dostępu do morza, ma trzecią co do wielkości flotę kontenerową świata.

Polacy z roku na rok coraz bardziej rozsmakowują się w żeglarstwie. Przede wszystkim dlatego, że bogaci się średnia warstwa społeczeństwa. Lubimy zwłaszcza wakacje pod żaglami. Widać to szczególnie w Chorwacji, gdzie latem pływają, a przez cały rok stacjonują polskie jachty. Polacy wybierają się też na Morze Egejskie, coraz częściej słychać o wyprawach na Morze Północne, poważnych rejsach wokół Szkocji czy wypadach na Islandię. Widać też, że zainteresowanie wzrasta na tyle, by utrzymać na rynku już dwie imprezy targowe zajmujące się głównie tą dziedziną, „Wiatr i wodę” w Warszawie oraz „Boatshow” w Poznaniu.

[srodtytul]Na pokładzie w bikini[/srodtytul]

Wydaje się, że pływanie jachtem jest nie tylko zajęciem pasjonującym, ale jest też – używając przymiotnika na czasie – sexy. No bo dlaczego tak dużo jachtów ma na burcie wypisane nazwy: „Meduza”, „Funny”, „Kleopatra”? Choć trzeba przyznać, że po niektórych akwenach w kraju przemykają również takie cuda, jak „Dar Teściowej”, „Druh Boruch”, „Debet” czy „Władca Pierścieni” (którego armatorem jest podobno Fabryka Pierścieni Tłokowych z Łodzi).

Jacht jako taki jest po prostu formą piękną. Widać to wyraźnie, kiedy skiperzy w swoich pełnych emocji opisach jachtu skręcają w stronę porównań z Sophią Loren lub – co młodsi – Jennifer Lopez. Również wielu fotografów umieszcza swoje modelki i modeli na jachtach. Naturalnie można to złożyć na karb lepszego światła, gdy łódź płynie w słoneczny dzień, i kontrastu ciemnego pokładu z tekowego drewna. Na pewno jednak wygląda to dużo lepiej niż rozłożenie się na masce samochodu lub na siodełku motoru czy quada.

[srodtytul]To co naprawdę ważne[/srodtytul]

Sport ten, mówiąc już całkiem poważnie, ma wiele subtelnych odcieni. Żeglarstwo znakomicie balansuje między wysiłkiem a wyciszeniem, byciem w naturze i w gronie przyjaciół. I na szczęście nie ma w sobie nic z koczowania wokół dymiącego grilla lub „grillowania się” na wypełnionej po brzegi hiszpańskiej plaży.

W tym roku żeglarze niepełnosprawni wybili swój pierwszy gong w Sarnówku nad Jeziorakiem. Ta grupa nie jest w Polsce specjalnie znana, a szkoda, bo nie brak w niej utalentowanych żeglarzy. Marian Zieliński, Andrzej Rapaport czy Krzysztof Bądkowski niejednokrotnie wygrywali w otwartych regatach, pokonując zawodników w pełni sprawnych. Potwierdził to złoty medalista z paraolimpiady w Pekinie Siegmund Mainka, którego częściowo polskie korzenie ściągnęły na Mazury, by zmierzyć się z rodakami. Mainka wciąż powtarza, że jego największym życzeniem jest zobaczyć Polaków na kolejnych międzynarodowych zawodach.

Arystokraci z irlandzkiego Cork (niektórzy angielskiego pochodzenia), nim powołali swój królewski klub, jeszcze przed 1720 r. sprowadzali z Holandii szybkie łodzie żaglowe. Holendrzy taką łódź nazywali jagdem. Używali ich do zwalczania piractwa i szmuglerów u swoich wybrzeży. Irlandczykom służyły wyłącznie dla przyjemności, jagd żartobliwie zostało przemienione w yacht i w takiej formie wniknęło do języka angielskiego. Ale tak naprawdę nazwa pochodzi od niemieckiego Jagd, polowanie.

Dziś dość przyjemnym mianem jachtingu określa się żeglarstwo rozumiane jako uprawianie sportu połączonego z rekreacją i turystyką. Dla wielu, tak jak dla Siegmunda Mainka (rozmowa z nim obok), stało się sposobem na nowe życie.

Autor jest dziennikarzem, publikuje mi. in. w „Naszym Morzu” i „Jachtingu” oraz w czasopismach niemieckich, szwajcarskich, koreańskich i chińskich.

Prowadzi blog o tematyce morskiej: [link=http://4Mare.com]4Mare.com[/link]

[ramka][srodtytul]Pomaga na wodzie[/srodtytul]

Jednym z hitów informacyjnych tego sezonu jest nowo powstały portal bezpieczeństwa nad wodą www.601100100.pl. Nie tylko wspomaga radami żeglarskimi, ale przede wszystkim podaje, jak się zachować w przypadku wywrotki na łodzi. Wiele osób spędzających wakacje nad lub na wodzie nie wie nawet, w jaki sposób wzywa się pomocy. Zarówno WOPR, jak i SAR są w stanie dostać się na miejsce wypadku w ciągu 15 – 25 minut. Warto więc pamiętać, by numer 601 100 100 był zapisany w komórce. Należy go wybrać tylko w razie bezpośredniego zagrożenia życia.[/ramka]

Żeglowanie jako sport wymyślili arystokraci w irlandzkim Cork i przypieczętowali to w 1720 roku powołaniem elitarnego klubu. Jak wiadomo, żeglarze mają siebie za indywidualistów, więc by to podkreślić, za współczesną mekkę uważają małe portowe miasto w Anglii. Dla Wyspiarzy wydaje się to oczywiste: Cowes jest od lat siedzibą Royal Cork Yacht Club – królewskiego klubu, najstarszego żeglarskiego klubu świata.

W historii tego sportu zaskakuje niejedno. Jeszcze w XVIII wieku jachty były wyposażone w działa, jedno lub dwa – „Czasem na pirata, czasem na Francuza”, jak mówią stare wygi z Cowes.

Pozostało 89% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy