Sesja na europejskich parkietach rozpoczęła się fatalnie dla posiadaczy akcji.
Główne indeksy spadły o ponad 1 proc. Bezpośrednią przyczyną takiej sytuacji była niespodziewana decyzja Fed o podwyższeniu stopy dyskontowej o 25 pkt bazowych do 0,75 proc. Była to pierwsza podwyżka od początku kryzysu finansowego, za sprawą którego stopy spadły do najniższego poziomu w historii. Przed czwartkową podwyżką ostatni raz stopy w USA wzrosły w czerwcu 2006 roku. Wprawdzie zarząd amerykańskiej rezerwy zaznaczył, że ta decyzja nie oznacza zmiany polityki pieniężnej na restrykcyjną, ale rynek wie swoje. Sądząc po reakcji giełd tak to właśnie zostało zinterpretowane. Wzrost awersji do ryzyka objawił się też umocnieniem dolara względem euro. Pierwszy raz od maja ubiegłego roku za euro płacono poniżej 1,35 USD.
Później inwestorzy trochę ochłonęli, a na rynkach wschodzących które rano traciły najmocniej pojawił się nieśmiały popyt. Zwolenników teorii o zmianie nastawienia Fed mogły uspokoić dane na temat [link=http://www.rp.pl/artykul/5,436629.html]inflacji, które w styczniu okazała się niższa niż sądzono[/link]. Po wyłączeniu cen żywności i energii inflacja wyniosła 1,6 proc. Oczekiwano 1,7 proc.
Najbardziej dynamiczne zmiany zaszły na rynku tureckim, który odrobił prawie 1,5 proc. straty z dnia. Agencja S&P podwyższyła długoterminowy rating Turcji, a rosyjski rząd zniósł embargo na eksport drobiu do Rosji przez tureckich producentów. Popołudniu główny indeks tamtejszej giełdy zyskiwał 1,5 proc.
Na tle innych giełd warszawski parkiet zaprezentował się słabo. Na początku dnia WIG20 wprawdzie spadł w okolice 2200 pkt., ale dość szybko odbił się do poziomu zamknięcia sesji czwartkowej. Później udało się wyprowadzić wskaźnik na plus. Inwestorzy nie przejawiali jednak większej ochoty do handlu i ostatecznie dzień zakończył się w praktycznie na poziomie z czwartku, spadkiem o 0,06 proc., do poziomu 2249,48 pkt. Obroty wyniosły 0,99 mld zł i były najniższe w tym tygodniu.