Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy w historii obu państw. Po styczniowym sporze, gdy brak nowej umowy spowodował ograniczenie dostaw ropy z Rosji, strony podpisały porozumienie. Rosjanie wprowadzili nowe cła, na co Mińsk oświadczył, że musi ograniczyć zakupy, bo jest za drogo. Brak reakcji Moskwy spowodował, że prezydent Łukaszenko postanowił kupować ropę z zaprzyjaźnionej Wenezueli.

Dostawy ruszyły w maju. Białoruś podpisała kontrakt, jak przypomina agencja Bielta, na 114 tys ton. Ale przyjaźń przyjaźnią, a biznes biznesem. Wenezuelska ropa okazała się droższa od rosyjskiej, jej śr. cena wynosi 629 dol/tona, podczas gdy rosyjska, po podwyżce, to 396 dol/t. Do tego import produktów naftowych z Rosji spadł o 70 proc. do 525 tys. ton i Białoruś musiała, by zaspokoić wewnętrzne potrzeby, zmniejszyć eksport ze swoich rafinerii o 40 proc.