PKB, podczas gdy resort finansów zapowiadał, że wyniesie 7,9 proc. W konsekwencji w południe za euro trzeba było płacić 3,91 zł, a za dolara 3,03 zł.

Potem, gdy minister finansów Jacek Rostowski zdementował te informacje, sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Inwestorzy zaczęli znowu gromadzić złotego. Po południu za wspólną walutę płacono już mniej niż 3,9 zł. Dolar kosztował 3,01 zł.

Na rynku międzybankowym inwestorzy kolejny dzień z rzędu pozbywali się polskich obligacji w reakcji na spodziewaną podwyżkę stóp procentowych. Oprocentowanie dziesięciolatek sięgało już 6,23 proc., pięciolatek 5,66 proc., a dwulatek 5 proc.