– szczególnie po rozszerzeniu strefy euro o kolejne państwa południa, Cypr i Maltę – decyzje zaczęły zapadać w głosowaniu większościowym. Ale Trichet zawsze był członkiem tej zwycięskiej większości.
Niewybaczalny grecki błąd
Dziś Trichet szykuje się do wakacji – będzie dużo czytał i żeglował. Ale na pewno za rok, gdy upływa jego karencja w EBC, wróci do życia publicznego. – Znam siebie, pozostanę aktywny – zapewnia w wywiadach.
Jego przyszłe nominacje w świecie wielkiej polityki zależą jednak od oceny jego dokonań na czele EBC podczas największego po wojnie kryzysu. A te mogą się zmienić z czasem.
Gdy Alan Greenspan odchodził z amerykańskiej Rezerwy Federalnej w 2006 roku, po 19 latach rządów, żegnano go jak bohatera, współautora nieprzerwanego cudu gospodarczego Ameryki. Dwa lata później sam przyznał, że jego błędne decyzje napełniły bańkę spekulacyjną i przyczyniły się do wybuchu bezprecedensowego kryzysu.
Na korzyść Tricheta przemawia to, że nie jest tak chwalony jak Greenspan, więc nie ryzykuje diametralnej zmiany opinii. Eksperci są zgodni: czasy były niezwykłe i Trichet wiele po drodze się nauczył. Czy wystarczająco dużo?
–Moja ocena jest średnia. Na pewno dobrze zareagował na początku kryzysu, gdy zdecydował się na wtłoczenie płynności w sektor bankowy, otwierając linie kredytowe. To uratowało nas przed upadkami a la Lehman Brothers – mówi Daniel Gros, dyrektor Centre for European Policy Studies w Brukseli.
Ale wcześniej – zarzuca mu Gros – nie widział zbliżającej się katastrofy. Nie rozumiał, jakie skutki może nieść nadmierna podaż kredytu i pieniądza. – EBC pod jego kierownictwem osiągnął sukces, bo inflacja była niższa od 2 procent. Tyle że wypełnianie tak wąsko rozumianego celu doprowadziło do skutków, których, niestety, nie da się teraz łatwo odwrócić – ocenia Gros.
Potwierdza to profesor Belke z DIW. – Widział niepokojące statystyki, ale wypełniał ściśle cel ustawowy. A tam nic nie było o podaży pieniądza, tylko o inflacji. Nie rozumiał, jakie to zagrożenie dla stabilności finansowej, bo nie miał w tej dziedzinie doświadczenia – wyjaśnia niemiecki ekspert. - Dopiero z czasem pojął, że EBC musi ewoluować do roli, która pierwotnie nie była dla niego przewidziana: nadzorcy banków, kontrolera rynków finansowych, a nawet Ministerstwa Finansów strefy euro.
Do dzisiaj ciągnie się za nim fundamentalna krytyka za zbyt późną reakcję na wybuch kryzysu greckiego na początku ubiegłego roku. – Jego błąd polegał na tym, że nie chciał dopuścić możliwości bankructwa państwa – uważa Gros. – Dlatego zajmował się tylko dostarczaniem płynności, nie rozumiejąc, że Grecja powoli staje się niewypłacalna i potrzebuje restrukturyzacji długu.
– Dopiero teraz EBC powoli nadrabia stracony czas – mówi Guntram Wolff z Bruegla.
Wobec ostatnich wydarzeń w Grecji nie wiadomo jednak, czy da radę. I czy ta początkowa błędna ocena sytuacji nie będzie miała katastrofalnych skutków. Przyznajmy – nie tylko Trichet ponosi za to odpowiedzialność. W samym EBC jego decyzje nie były indywidualne, a jednocześnie podobnie zbyt optymistycznie oceniali sytuację politycy. Na niekorzyść Tricheta przemawia jednak fakt, że wtedy ekonomiści dość zgodnie wskazywali na konieczność bardziej radykalnych działań na rzecz ratowania Grecji i całej strefy euro.
Nieortodoksyjny sposób na kryzys
Gdy przyszło do rozlania się kryzysu na Irlandię w drugiej połowie ubiegłego roku, a potem Portugalię na początku tego roku, Trichet był już bardziej doświadczony. Zdecydował o kupowaniu obligacji tych krajów, co jest bezustannie krytykowane w Niemczech.
Jak rasowy polityk przekonywał irlandzki rząd do przyjęcia pakietu ratunkowego. Wywierał także w ostatnich miesiącach polityczną presję na premiera Włoch Silvia Berlusconiego, gdy ten swoimi nierozważnymi zmianami zamiarów politycznych wpędzał rynki finansowe w turbulencje.
– Trichet słusznie zdecydował o zakupach włoskich papierów, a jednocześnie stawiał Berlusconiemu warunki reform – przypomina Guntram Wolff z Bruegla.
Eksperci uważają, że EBC powinien pójść nawet dalej i zgodzić się na nieograniczone wsparcie monetarne dla słabnących państw na wzór banków centralnych USA czy Japonii, gdzie od zawsze panował model polityki pieniężnej służącej wzrostowi gospodarczemu. – To byłby najlepszy lek na kryzys – uważa Wolff.
Trichet jednak ostatecznie sprzeciwił się francuskiemu postulatowi i stanął w jednej linii oporu z kanclerz Merkel. Była to decyzja polityczna, postanowił ustąpić Niemcom, ponieważ w walce z kryzysem liczy się opinia publiczna największego darczyńcy. – Być może uznał też, że tak fundamentalną decyzję, która zdecyduje o modelu europejskiego banku centralnego na dekady, powinien podejmować już nowy prezes EBC – mówi Belke.
Edouard Carmignac, założyciel i szef funduszu Carmignac Gestion, zamówił na początku października płatne ogłoszenie-list do odchodzącego Tricheta. Opublikowały je: „Financial Times", hiszpański „El Pais" i dwa francuskie dzienniki „Le Figaro" i „Le Monde".
Całostronicowe ogłoszenia w poczytnych gazetach sporo go pewnie kosztowały, ale inwestor mógł sobie na to pozwolić. Zarządza 19 funduszami o łącznych aktywach 50 mld euro. Co przede wszystkim zarzuca francuski finansista odchodzącemu szefowi EBC?
Na początku Trichet nie docenił kryzysu, a potem podejmował kolejne błędne decyzje: podwyżki stóp procentowych (w czerwcu 2008 roku, czyli w przeddzień wybuchu kryzysu) i brak wystarczającego poparcia dla państw strefy euro. – Czyż słabsze euro nie jest lepszą alternatywą niż brak euro? – pyta retorycznie Carmignac.
Oby pretensje francuskiego menedżera nie stały się przekleństwem dla byłego szefa EBC.
Niemiecki bunt w EBC
Forsowany przez Jean Claude Tricheta i większość w Europejskim Banku Centralnym pomysł na ratowanie bankrutów od początku nie podobał się Niemcom. Szef Bundesbanku Alex Weber, z urzędu zasiadający w Radzie EBC, zrezygnował ze swojej funkcji w kwietniu, właśnie w proteście przeciw kupowaniu obligacji rządowych na rynku wtórnym. Dymisja zresztą postawiła niemiecki rząd w trudnej sytuacji. Kanclerz Angela Merkel przekonywała wcześniej, że kolejnym prezesem EBC powinien być jej rodak, z tego nawet powodu Berlin nie upierał się przy nominacjach Niemców w innych unijnych instytucjach.
Po rezygnacji Webera nie było jednak wystarczająco kompetentnego kandydata. Niezgoda na ewolucję banku centralnego i wyjście poza wąsko rozumiany cel walki z inflacją była też przyczyną rezygnacji kolejnego Niemca Juergena Starka ze stanowiska głównego ekonomisty EBC. Niemcy czuli, że znaleźli się w mniejszości szczególnie po 1 stycznia 2008 roku, dacie wejścia do strefy euro Malty i Cypru. Zdecydowanie wzmocniły one tzw. południową flankę w banku centralnym.
Bo Rada EBC działa na zasadzie: jeden kraj-jeden głos, niezależnie od jego siły gospodarczej. Północna surowość i dbałość o poziom inflacji zetknęła się z południowym dążeniem do wspierania gospodarki, a potem już zwykłym strachem przed kryzysem. Wyniki głosowania i protokoły z posiedzeń Rady EBC nigdy nie są publikowane, ale z wywiadów udzielanych przez jej członków wyraźnie widać było toczący się spór.