Powodem zmiany trendu była nocna decyzja agencji Standard & Poor's o umieszczeniu ratingu 15 krajów strefy euro na liście obserwacyjnej, co wzmogło obawy o przyszłość eurolandu.
Mimo że ruch S&P?został powszechnie skrytykowany przez unijnych decydentów, inwestorzy na wszelki wypadek pozbywali się wczoraj wspólnej waluty. W ślad za nią tracił też złoty.
Wieczorem za euro płacono w Warszawie 4,47 – 4,48 zł, czyli 0,7 proc. więcej niż w poniedziałek, gdy wieczorem kurs spadł poniżej 4,45 zł. Dolar podrożał aż o 1 proc., do 3,34 zł. Najmniej zyskiwał szwajcarski frank, który z powodu fatalnych danych makroekonomicznych tracił wczoraj do euro i dolara. Na zamknięciu płacono za niego nieco ponad 3,6 zł, czyli symbolicznie więcej niż na wcześniejszej sesji.
Zmiana trendu dotknęła też notowań polskich obligacji. Po czterech dniach spadku rentowności we wtorek oprocentowanie wszystkich serii papierów zaczęło rosnąć. W przypadku dziesięciolatek wynosiło wieczorem 5,88 proc., pięciolatek 5,23 proc., a dwulatek 4,87 proc.