Słabe dane makroekonomiczne z Niemiec dotyczące nastrojów niemieckich przedsiębiorców skutkowały spadkiem wartości euro wobec dolara. Inwestorzy na powrót zaczęli szukać bardziej bezpiecznych aktywów, co uderzyło również w złotego.
Wczesnym popołudniem euro kosztowało w Warszawie już 4,15–4,16 zł. Szwajcarski frank wyceniany był wówczas na prawie 3,44 zł, a amerykański dolar na nieco ponad 3,22 zł. Druga część notowań przyniosła zmianę trendu. W zakupach złotego jednak trudno było doszukiwać się sygnałów trwałej poprawy. Zwyżka przypominała bardziej techniczne odbicie po wcześniejszych spadkach. Wieczorem wspólny pieniądz wyceniany był na 4,14–4,15 zł, czyli 0,4 proc. więcej niż w piątek. Frank drożał o 0,5 proc., do niespełna 3,43 zł, a dolar o 1,1 proc., do 3,21 zł.
Na rynku długu inwestorzy preferowali papiery o dłuższym terminie wykupu. Oprocentowanie obligacji dziesięcioletnich zmalało do 4,89 proc. z 4,9 proc. w piątek. Rentowność pięciolatek wzrosła do 4,32 proc. (z 4,3 proc.). W przypadku dwulatek nie zmieniła się i wynosiła 4,11 proc.