Wygląda na to, że w grze zostają tylko dwa warianty podatku, który – po ewentualnej wyborczej wygranej Prawa i Sprawiedliwości – miałyby płacić instytucje finansowe. Pierwszy to podatek od aktywów, z którego fundusze inwestycyjne zostały wykluczone. Drugi to podatek od transakcji finansowych. Tę daninę miałyby płacić fundusze – to one, a nie TFI, obracają pieniędzmi inwestorów. A skoro fundusze, to tak naprawdę ich uczestnicy.
Na pokrycie nowych obciążeń wszystkie TFI musiałyby wyłożyć ok. 210 mln zł, a więc zdecydowanie mniej niż 585 mln zł możliwych w wariancie opodatkowania instytucji finansowych stawką 0,39 proc. od aktywów.
Z jednej strony to dobra wiadomość dla klientów TFI. Opłaty w funduszach nie wzrosną tak bardzo lub nie wzrosną wcale, jeżeli PiS ostatecznie zdecyduje się na pierwszy wariant. Z drugiej strony konsekwencje opodatkowania transakcji finansowych mogą doprowadzić do spadku obrotów na giełdzie, niższe obroty oznaczają zaś większe ryzyko inwestycyjne, spadek cen aktywów i – w ostateczności – gorsze wyniki funduszy.
Czytaj więcej w „Parkiecie"