[b]Rzeczpospolita: Jest pan dyrektorem działu Customer Service w DHL Polska, a jednocześnie szefuje pan nietypowej na polskim rynku firmie nastawionej na inwestycje w szkolenie piłkarskich talentów.[/b]
Krzysztof Kunik: Moja kariera prawego obrońcy w jednej z wielkopolskich drużyn skończyła się, gdy trafiłem na studia. Doszedłem do wniosku, że nie zostanę wybitnym zawodnikiem, ale mogę być sprawnym menedżerem. Nadal interesowałem się piłką. Postanowiłem więc wyjaśnić, dlaczego Holendrzy, Hiszpanie czy Słoweńcy przodują w tej dziedzinie sportu, a my zostajemy w tyle. Okazuje się, że w tych krajach szkolenie rozpoczyna się, gdy dziecko ma pięć lat. Bardzo młodzi ludzie trenują indywidualnie technikę, co u nas jest czymś wyjątkowym. Wymaga bowiem wsparcia finansowego młodych talentów. Szkolenie zawodnika, który będzie zarabiał miliony dla klubu i inwestorów, trzeba rozpocząć bardzo wcześnie.
[b]Jak powstał pański projekt skierowany do utalentowanych młodych piłkarzy, Polsat Soccer Skills?[/b]
Pracując w międzynarodowej korporacji telefonicznej Telefonica O2 w Pradze, miałem okazję obserwować swojego ośmioletniego syna grającego w piłkę z czeskimi kolegami. Mój chłopak, który jest bardzo wysportowany, z technicznego punktu widzenia pozostawał dwa lata w tyle za swoimi rówieśnikami. Długo analizowałem, jak zmienić ten stan. Wniosek był jeden: piłka nożna – chociaż jest grą zespołową – wymaga rozwoju indywidualnych umiejętności poszczególnych graczy. A to właśnie jest największą słabością naszego systemu szkolenia młodych talentów.
Zaraz po powrocie z Czech postanowiłem zorganizować indywidualne szkolenia piłkarskie w trybie jeden trener – czterech zawodników. Udało mi się namówić do współpracy najlepszych szkoleniowców. Na naszych dwutygodniowych obozach trenuje się intensywnie technikę piłkarską. Jest to 60 godzin intensywnego treningu i sesji z psychologiem sportowym. Dzięki temu postępy są szybkie.
[b]Jak zmotywować dzieci do ciężkiej pracy?[/b]