Plantatorzy boją się kontroli

Rolnicy zarzucają pracownikom Agencji Rynku Rolnego łamanie prawa

Publikacja: 06.09.2008 06:12

Plantatorzy boją się kontroli

Foto: Rzeczpospolita

Miesiąc wystarczył, aby pomiędzy kontrolerami Agencji Rynku Rolnego a plantatorami roślin energetycznych wybuchła wojna.

– Działania kontrolerów są niezgodne z rozporządzeniem ministra rolnictwa z 22 kwietnia i wprawiają w osłupienie – mówi Wojciech Ślenzak, prezes Agroenergii. Ta grupa producencka z Boguchwały zrzesza 35 rolników posiadających 250 ha plantacji wierzby energetycznej. Agroenergia zaskarżyła działania pracowników ARR do Ministerstwa Rolnictwa.

Wojciech Ślenzak wymienia przykłady naruszenia prawa przez kontrolerów: według rozporządzenia należy zachować odległość od sąsiednich działek np. 3 m. Plantatorzy traktują to jako wielkość minimalną. – Tymczasem dla agencji to wielkość obowiązująca. Kontroler dopuszcza odstępstwo o 15 cm – mówi prezes Agroenergii.

W rozporządzeniu nie określa się liczby sadzonek na hektar. – Ale kontrolerzy wymagają co najmniej 20 tys./ha. My sadzimy do 20 tys., bo to optimum. Czujemy się w tej dziedzinie fachowcami. Od dziewięciu lat zajmujemy się pracami nad wierzbą. Współpracujemy z uczelniami w Rzeszowie i Olsztynie. Zorganizowaliśmy dziesiątki szkoleń. To nic. Pracownik ARR wie lepiej – denerwuje się prezes Ślenzak.

Kontrolerzy żądają też od rolników faktur VAT, choć w rozporządzeniu nie ma takiego wymogu.

Katarzyna Szkaradek z centrali ARR wyjaśnia, że posiadanie faktur pomaga ustalić termin założenia plantacji, jednak nie jest warunkiem przyznania pomocy. – Kontroler na pewno ich nie żąda – utrzymuje.

– Nasi plantatorzy są przez kontrolerów zastraszani, że jeśli faktur nie dostarczą, to nici z pomocy – mówi Wojciech Ślenzak.

Agencja odpiera zarzuty, powołując się na wewnętrzne procedury i tajemniczą instrukcję kontroli KST_Ppt_I1, które mają przeciwdziałać nieuzasadnionym wypłatom. – Nieoficjalnie docierają do nas głosy z różnych regionów o kłopotach plantatorów z kontrolerami – mówi Henryk Pyrka, sekretarz Polskiej Izby Biomasy. – Minister rolnictwa musi zmienić podejście ARR do kontroli. Potrzebny jest większy margines swobody. Rygoryzm państwa zniechęca do inwestowania w odnawialne źródła energii.

– Wiceminister Artur Ławniczak wystąpił do prezesa ARR Władysława Łukasika o wyjaśnienie zarzutów plantatorów. Czekamy na ustalenia agencji – informuje Małgorzata Księżyk, rzecznik resortu rolnictwa.

Rolnicy, którzy w tym roku założyli plantacje roślin energetycznych, do 9 czerwca mogli wystąpić do Agencji Rynku Rolnego o zwrot części kosztów (30 – 50 proc.). Rządowa pomoc ma zachęcić do sadzenia roślin energetycznych. Obejmuje wierzbę (kwota pomocy – 4300 zł/ha), topolę (2520 zł/ha), miskant (7200 zł/ha), ślazowiec pensylwański (4080 zł/ha). Najpopularniejsza jest wierzba, którą obsadzono w Polsce ok. 8000 ha. Rocznie przybywa ponad 1000 ha.

Rząd zarezerwował na pomoc w tym roku 8 mln zł.

Miesiąc wystarczył, aby pomiędzy kontrolerami Agencji Rynku Rolnego a plantatorami roślin energetycznych wybuchła wojna.

– Działania kontrolerów są niezgodne z rozporządzeniem ministra rolnictwa z 22 kwietnia i wprawiają w osłupienie – mówi Wojciech Ślenzak, prezes Agroenergii. Ta grupa producencka z Boguchwały zrzesza 35 rolników posiadających 250 ha plantacji wierzby energetycznej. Agroenergia zaskarżyła działania pracowników ARR do Ministerstwa Rolnictwa.

Pozostało 84% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy