Strategię rządu na rozpoczynający się 15 października szczyt przywódców ujawnił w piątek w Luksemburgu wicepremier Waldemar Pawlak. – Odrzucamy projekt dokumentu końcowego w części dotyczącej pakietu klimatycznego – powiedział Pawlak polskim dziennikarzom. Polsce nie podoba się, że w zapisach przygotowanych przez francuskie przewodnictwo nie ma słowa o specjalnym traktowaniu elektrowni. Nasz rząd zabiega o zmianę propozycji Komisji Europejskiej, która przewiduje, że już od 2013 roku elektrownie będą musiały kupować 100 proc. pozwoleń na emisję CO2.
Dla naszego kraju, gdzie ponad 90 proc. energii elektrycznej pochodzi z węgla, oznacza to dla gospodarstw domowych wzrost cen nawet o 70 proc. (według szacunków rządowych). Dlatego polska delegacja będzie na szczycie w Brukseli zabiegać o zgodę na system, który pozwoli elektrowniom o najczystszej dostępnej technologii dostać pozwolenia na emisję za darmo. Pozostałe musiałyby płacić. Nie jest to oryginalny pomysł, bo Unia zgadza się już, że podobny system z uwzględnieniem najlepszej dostępnej technologii będzie stosowany wobec przemysłów energochłonnych, np. hutnictwa.Dyrektywa klimatyczna w obecnej formie może nie tylko spowodować wzrost cen dla końcowego odbiorcy, ale także dodatkowo uzależnić nas od Rosji. Bo będzie zachęcać do przechodzenia z brudnego węgla na czysty gaz, który importujemy głównie z Rosji.
Polska chce więc namawiać unijnych partnerów do stworzenia mechanizmu solidarności energetycznej. – Teraz, nawet jeśli przez pewien czas Polska byłaby pozbawiona gazu, to pomocy nie dostaniemy – mówi Pawlak. Obecny zapis dyrektywy o poważnych zaburzeniach w dostawach mówi o pomocy w razie wstrzymania 20 proc. dostaw do całej UE przez osiem tygodni. Polska chciałaby uruchomienia mechanizmu po czterech tygodniach, i to już wtedy, gdy wstrzymana jest połowa dostaw tylko do jednego kraju członkowskiego.
[wyimek]90 proc. energii elektrycznej wykorzystywanej obecnie w Polsce produkowane jest z węgla[/wyimek]
Francja częściowo odpowiada na ten postulat. W projekcie dokumentu końcowego szczytu wzywa Komisję Europejską do stworzenia mechanizmu kryzysowego, który miałby zaradzić ryzyku czasowego wstrzymania dostaw gazu. Na razie nie ma jednak mowy o konkretnych liczbach. Jak napisał wczoraj dziennik “Financial Times Deutschland”, Niemcy mogą oprotestować polską propozycję, ponieważ tamtejsze koncerny wydały w ostatnich latach miliardy euro na budowę magazynów gazu i nie będą chciały się nimi dzielić z państwami w potrzebie.