Akcje BCP staniały w Lizbonie przed ogłoszeniem bilansu we wtorek wieczorem o 6,45 proc., do 0,725 euro, a w środę traciły nawet 2,76 proc.

Zdaniem prezesa Carlosa Ferreiry taki wynik to efekt czynników nadzwyczajnych, zwłaszcza deprecjacji 9,69 proc. udziałów w BPI, które BCP sprzedał w końcu roku. Bez nich zysk wyniósłby 426,2 mln euro (-27,4 proc.).

Analitycy nie byli zaskoczeni, bo spodziewali się gorszych rezultatów. Ich zdaniem wtorkowy spadek notowań wynikał z dużego osłabienia się złotego wobec euro, bo BCP działa w Polsce za pośrednictwem Banku Millennium. Jeśli warunki w Polsce nie poprawią się w najbliższych miesiącach, to Portugalczycy zmodyfikują plan otwierania w II półroczu w naszym kraju nowych oddziałów. Prezes odmówił snucia prognoz na ten rok. Ma tylko nadzieję, że nie będzie już czynników nadzwyczajnych.

[i]afp, reuters, [/i]