— Łączne koszty wdrożenie dyrektywy i dokonania koniecznych modernizacji zakładów przemysłowych będą kosztowały Polskę około 20 mld euro — oceniła Krystyna Panek - Gondek, zastępca dyrektora zmian klimatu Ministerstwa Środowiska.

Nowe normy mają wejść w życie od 2016 r. Zgodnie z propozycjami unijnymi elektrownie i elektrociepłownie o mocy powyżej 50 MW będą musiałyby ograniczyć emisje szkodliwych substancji do powietrza nawet o dwie trzecie w stosunku do obecnych norm. Definicja źródła spalania będzie też bardziej niekorzystna dla firm: obecnie za źródło uznaje się kocioł ciepłowniczy, w nowej dyrektywie będzie to komin. Regulacje uderzą najmocniej w elektrociepłownie miejskie. — Ponad połowa mieszkańców Polski korzysta z ciepła sieciowego, co jest wyjątkiem na skalę europejską. Dyrektywa mogłaby spowodować drastyczne podwyżki cen dla mieszkańców, dlatego udało nam się przekonać Radę Unii Europejskiej do przyznania okresów przejściowych — tłumaczy Krystyna Panek-Gondek.

Polskie zakłady dostarczające ponad połowę ciepła do sieci miejskich będą miały czas do 2023 r. na dostosowanie się do zmienionej dyrektywy IPPC, a wszystkie pozostałe firmy - do 2020 r - zakłada polska propozycja. Do tego czasu wszystkie zakłady energetyczne o mocy 50 MW będą musiały być wyposażone w kosztowne instalacje do oczyszczania spalin. — Jeśli wziąć pod uwagę także to, że zakłady będą w przyszłości kupowały 100 proc. praw do emisji C0[sub]2[/sub], to bardziej opłaca im się zrezygnować z węgla i przejść na biomasę lub gaz — ocenił dr Wojciech Bujalski z Instytutu Techniki Cieplnej. Zmianą dyrektywy IPPC zajmuje się obecnie parlament, prace mają się zakończyć w maju przyszłego roku.