Dwa miesiące nieprzerwanej (poza symbolicznymi korektami) zwyżki złotego i cen polskich obligacji pozwoliło im zapomnieć, że  na rynku walutowym i międzybankowym można również tracić. Wczoraj karty na obu rynkach rozdawali jednak sprzedający realizujący zyski z poprzednich tygodni. O tym, że było to techniczne

odreagowanie wcześniejszych zwyżek, mógł świadczyć fakt, że na rynku kapitałowym polskie akcje nadal cieszyły się dużym wzięciem.

Już na starcie złoty tracił jeden grosz do euro (kosztowało ponad 4,12 zł i dwa grosze do dolara (3,16 zł). W kolejnych godzinach presja sprzedających stale rosła. Wieczorem za wspólną walutę w Warszawie płacono blisko 4,15 zł (0,7 proc. więcej niż we wtorek),?a dolara prawie 3,19 zł (zmiana o 1,3 proc.). Jedynie frank szwajcarski nie zmienił wartości i wciąż kosztował niespełna 3,42 zł.

Realizacja zysków trwała też na całego na rynku międzybankowym. Ceny polskich obligacji mocno spadły. Oprocentowanie dziesięciolatek wzrosło do 5,43 proc. z 5,35 proc. Warto jednak przypomnieć, że jeszcze na początku roku przekraczało 5,9 proc. Rentowność pięciolatek wzrosła do 4,88 proc., a dwulatek do 4,58 proc.