Większy ruch na parkiecie zaczął się dopiero wczesnym popołudniem. Złoty tracił do euro i dolara za sprawą fatalnych danych o czerwcowej produkcji przemysłowej (była wyższa tylko o 1,2 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem). Przejściowo kurs wspólnego pieniądza wzrósł do 4,18 zł, a franka do 3,48 zł. Dolar wyceniano wówczas na prawie 3,42 zł.

Wyprzedaż okazała się chwilowa, choć jeszcze kilka tygodni temu tego typu wiadomość skutkowałaby głęboką przecenę polskich aktywów. W ostatnich godzinach inwestorzy znowu zaczęli kupować złotego. Dzięki temu euro potaniało do 4,16 zł, czyli o 0,1 proc. Tyle samo stracił frank i kosztował mniej niż 3,47 zł. Za dolara płacono 3,39 zł (spadek o 0,3 proc.).

Na rynku międzybankowym obligacje dziesięcioletnie i pięcioletnie były najdroższe od wiosny 2006 r. Ich oprocentowanie zmalało do odpowiednio: 4,83 proc. i 4,45 proc. Rentowność dwulatek była najniższa od jesieni ub.r. i wynosiła 4,42 proc.