Rozmowy dotyczą zakupu prawie 87 proc. udziałów w PZL Świdnik należących do Agencji Rozwoju Przemysłu. To czeską ofertę półtora miesiąca temu ARP wybrała jako najkorzystniejszą dla Świdnika. Powodem wskazania Aero Vodochody jako kandydata do przejęcia Świdnika była wyższa cena zaoferowana przez Czechów za największe dziś państwowe zakłady lotnicze zatrudniające ponad 4 tys. pracowników. Przychody PZL w 2008 r. przekroczyły 420 mln zł. Według nieoficjalnych informacji Aero Vodochody były gotowe wyłożyć za lubelską firmę ok. 300 mln zł. Oferta AgustaWestland miała być znacznie mniej zachęcająca – chodziło o kwotę znacznie poniżej 200 mln zł. W najnowszej włoskiej ofercie właśnie cena została poprawiona. Jak bardzo? Koncern zasłania się tajemnicą. – AgustaWestland przekazała ARP zmodyfikowaną ofertę i oczekuje na zaproszenie do negocjacji. Niestety nie możemy podać żadnych szczegółów w tym momencie – mówi „Rz” Matthew Harvey, dyrektor przedstawicielstwa AgustaWestland w Polsce.
Włosi do niekorzystnego dla nich werdyktu ARP uznawani byli za faworyta prywatyzacyjnego przetargu. Od 13 lat współpracują z polską firmą, a w zeszłym roku ich zamówienia stanowiły trzecią cześć przychodów PZL. Zapowiadali m.in. pełną integrację PZL ze spółkami grupy AgustaWestland i utworzenie w Polsce trzeciego filaru koncernu w Europie (obok Włoch i Wielkiej Brytanii). Czesi kontratakowali. Igor Hulak, prezes Aero, w rozmowie z "Rz" przekonywał, że głównym celem czeskiego przejęcia byłoby także stworzenie silnego holdingu lotniczego w Europie Środkowo-Wschodniej. Lotniczy eksperci mieli jednak wątpliwości, czy czeskie Aero Vodochody będą w stanie zapewnić rozwój Świdnikowi, skoro same dopiero od niedawna przynoszą dochód i utrzymują się głównie z zamówień kooperacyjnych.