Polska od wiosny bezskutecznie negocjuje z Rosją dodatkowe dostawy gazu na ten rok i kolejne lata. Bez dostaw już w czwartym kwartale zabraknie ok. 500 mln m sześc. gazu niezbędnych dla firm. – Jeśli w najbliższych tygodniach nic się nie zmieni, to już w listopadzie trzeba będzie w kraju ogłosić 10. stopień zasilania gazem – mówi "Rz" były szef PGNiG Andrzej Lipko. – A to oznacza, że zakłady przemysłowe otrzymają minimalne ilości paliwa, tyle, by nie musiały całkowicie wyłączać instalacji.
Prezes PGNiG Michał Szubski, choć wierzy w sukces negocjacji międzyrządowych, to jednak przyznaje, że w końcówce roku sytuacja może być bardzo trudna. – Bez dodatkowego importu będziemy zmuszeni oszczędnie gospodarować gazem, który mamy w magazynach, by zimą wystarczyło dla ludności i odbiorców komunalnych – szkół czy szpitali.
Ograniczenie dostaw dotknie przynajmniej kilkudziesięciu firm, wśród nich są największe – PKN Orlen i zakłady azotowe, a także huty szkła i metali nieżelaznych.
Zakłady Chemiczne Police, jeden z największych klientów PGNiG, zużywają rocznie ok. 500 mln m sześc. gazu. – Jeśli dostawy spadną poniżej 350 mln, będziemy mieli problem – mówi prezes Zbigniew Miklewicz.
Polsko-rosyjski kontrakt jest konieczny, bo problemy będziemy mieć nie tylko w tym roku, ale i w przyszłym. Obecnie na 2010 r. brakuje 2,5 – 3 mld m sześc. gazu i tak będzie w kolejnych latach. Problemy mogą się skończyć dopiero w 2014 r., kiedy to ma powstać gazoport w Świnoujściu.