Rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow w rozmowie z wczorajszą gazetą „Wiedomosti” powiedział, że Gazprom „na razie nie ma takiego zamiaru”, by dogadać się w sprawie gazu z Ukrainą.

W tym tygodniu szef ukraińskiej spółki paliwowej Naftohaz będzie próbował przekonać rosyjski koncern do podpisania aneksów do styczniowego kontraktu. Chodzi m.in. o zapis dotyczący zniesienia sankcji za niedobór rosyjskiego surowca, a także zmniejszenia ilości importowanego gazu na Ukrainę do 27 – 33 mld m. sześc. w 2010 roku (kontrakt przewiduje 42 mld m sześc.).

Ukraińcy liczą także na podniesienie stawki za tranzyt rosyjskiego gazu do UE. Audyt Naftohazu, opublikowany na początku września, przewiduje jej wzrost w 2010 roku do 2,67 – 2,72 dol. za tysiąc m sześc. na 100 km (obecnie 1,7 dol.).

Wczoraj rosyjska agencja RIA Nowosti podała, że w tej sprawie szef Gazpromu Alieksiej Miller już otrzymał dyrektywę od prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, która brzmi: „żadnych zmian w stawkach za tranzyt”. To podważa zapewnienia ukraińskiej premier Julii Tymoszenko, która mówiła niedawno, że opłata za tranzyt rosyjskiego surowca przez Ukrainę do Europy w 2010 r. wzrośnie o 65 – 70 procent.