Formalnie rozmowy na szczeblu rządowym zostały zakończone na początku grudnia w Moskwie. Jednak pozostało jeszcze kilka kwestii do ustalenia, m.in. te dotyczące przyszłości spółki EuRoPol Gaz odpowiedzialnej za tranzyt rosyjskiego gazu przez Polskę.
Dlatego – jak się dowiedzieliśmy – nie ma szans na zawarcie porozumienia jeszcze przed końcem tego roku. A to oznacza, że Rosjanie nie zaczną od początku nowego roku słać do Polski dodatkowych ilości gazu, o które zabiegamy.
W piątek w Sejmie wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak, który nadzoruje polsko-rosyjskie negocjacje, przyznał, że dopóki zainteresowane firmy – czyli Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz rosyjski koncern Gazprom – nie uzgodnią wszystkich kwestii, rząd nie zatwierdzi porozumienia. Jego zdaniem na szczeblu międzyrządowym uzgodniono już wszystkie sprawy. Chodzi m.in. o wydłużenie o 15 lat – do 2037 r. – kontraktu na dostawy i ich zwiększenie z 7,5 – 8 mld m sześc. do 10,3 mld m sześc. rocznie.
Nieoficjalnie wiadomo, że ciągle problemem są należności, jakie Gazprom ma wobec spółki EuRoPol Gaz, operatora polskiego odcinka rurociągu jamalskiego. Rosyjski koncern płacił bowiem zaniżone, liczone według własnych kalkulacji opłaty za tranzyt paliwa tą drogą. Sporna kwota to ok. 300 mln zł.
Z informacji „Rz” wynika też, że podczas ostatnich negocjacji w Moskwie doszło do pewnego nieporozumienia. Okazało się bowiem, że strona polska bazowała na nieprawidłowych danych. Odpowiedzialna za to w PGNiG osoba już straciła pracę.