Już od stycznia kierowcy mogą spodziewać się więcej ekologicznych dodatków w paliwach. Zabiegają o to PKN Orlen i grupa Lotos, które muszą sprzedawać coraz więcej biopaliw. Chcą to robić jak najtaniej, dlatego norma dla benzyn i oleju napędowego będzie zmieniona, a kierowcy nie będą musieli wiedzieć, ile biokomponentów tankują.
Jak się dowiedziała ”Rz”, przedstawiciele obu koncernów spotkali się z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem, który zapewnił ich, że Ministerstwo Gospodarki szybko skończy prace nad wprowadzeniem w kraju nowych norm.
Projekt ustawy o jakości paliw, jaki przygotował resort gospodarki, daje możliwość dodawania nawet do 10 proc. biokomponentów do benzyn i oleju napędowego. Dla PKN Orlen i grupy Lotos najważniejsze jest jednak, by takie paliwa nie musiały być odrębnie oznakowane. Zgodnie z unijnymi regulacjami w zależności od zawartości biokomponentów informacja powinna znajdować się na stacji paliwowej lub na dystrybutorze. Jak będzie u nas, zdecyduje rozporządzenie Ministerstwa Gospodarki. Biopaliwa mają stanowić w tym roku 5,75 proc. zużywanych paliw w polskim transporcie drogowym. Pod groźbą wysokich kar koncerny paliwowe sprzedają je ze stratą, i to mimo ulg w podatku akcyzowym.
W ubiegłym roku PKN Orlen dopłacił do sprzedaży biopaliw 170 mln zł, grupa Lotos zaś 70 mln zł. W przyszłym roku będzie to znacznie więcej, ponieważ 1 maja znikną ulgi w akcyzie. Z szacunków ”Rz” wynika, że Orlen dopłaci 630 mln zł, grupa Lotos 258 mln zł. Wprowadzenie paliwa B7 zmniejszy koszty dla dwóch narodowych koncernów o 153 mln zł.
Najbardziej firmy tracą na bioestrze (B100), który sprzedają poniżej kosztów produkcji, aby zachęcić kierowców. Litr tego paliwa na stacjach jest nawet o złotówkę tańszy od ON. Coraz więcej biokomponentów jest też sprowadzanych z zagranicy.