Nad wprowadzeniem niższych opłat pracuje rząd. Chce na autostrady skierować ruch z dróg bezpłatnych. Obawia się też, że pobieranie zbyt wysokich stawek może doprowadzić do sporu z Brukselą, a nawet grozić zwrotem unijnych dotacji.
– Pod lupą resortu transportu są stawki za przejazd pojazdów lekkich autostradami zarządzanymi przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad – potwierdza Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej. Pojazdy lekkie to samochody osobowe.
Zgodnie z unijnymi regulacjami państwo może pobierać od kierowców tylko tyle, ile wynoszą koszty utrzymania tras. Jeżeli autostrady zaczną zarabiać więcej, Polsce może grozić zwrot unijnych dotacji. Tymczasem pobierane od kilku miesięcy e-myto przynosi do budżetu państwa wpływy znacznie wyższe od zakładanych.
– Wysokość opłaty za przejazd może mieć wpływ na poziom dofinansowania w przypadku autostrad budowanych ze wsparciem programu operacyjnego „Infrastruktura i środowisko" – przyznaje Karpiński. –Na razie jednak nie są znane terminy, w których rozpocznie się na nich pobór opłat – zastrzega Karpiński.
Do tej pory z dotacji unijnych powstała autostrada A2 ze Strykowa do Konina, którą zarządza GDDKiA. Przejazd kilometra autem osobowym kosztuje 20 groszy. Od czerwca ma być wprowadzony pobór opłat na A4 z Gliwic do Wrocławia z taką samą stawką.