Roboty obronią porty i uzbroją marynarkę

Marynarka Wojenna zamawia pierwsze autonomiczne podwodne roboty do wojny minowej. Rozpoczyna się technologiczne przezbrajanie floty na które państwo planuje wydawać 900 mln zł rocznie

Publikacja: 21.07.2012 17:13

OKRĘT PODWODNY "ORZEŁ"

OKRĘT PODWODNY "ORZEŁ"

Foto: Fotorzepa

Inspektorat Uzbrojenia MON chce do przyszłego roku kupić pierwszy system  bezzałogowych aparatów w tym dwie  programowalne  jednostki zdolne do samodzielnego wykrywania min i prowadzenia podwodnego rozpoznania warunków hydrologicznych dla potrzeb wojny minowej. Będą bronić portów w Świnoujściu i Gdyni. Technologiczna rewolucja nastąpi po 2022 roku, kiedy zaplanowano zamówienie dziesięciu  kolejnych systemów.

Elektronika zastępuje trałowce

- Polskie okręty już  dysponują zdalnie sterowanymi urządzeniami do wykrywania min (urządzenia Ukwiał wymyślone w Politechnice Gdańskiej), jednak ich zasięg i możliwości  ogranicza kabel przeznaczony do przesyłania informacji i sterowania – mówi Maksymilian Dura morski ekspert Nowej Techniki Wojskowej. Teraz idzie nowe: flota zamawia  roboty z prawdziwego zdarzenia. Mogą one zastępować nurków minerów podczas niebezpiecznych misji i uzupełniać okręty w operacjach przeciwminowych – mówi komandor Dura.

Zawansowane technologicznie  podwodne roboty Amerykanie  zastosowali  na większą skalę podczas kampanii irackiej,  rozwijają je zachodni sojusznicy z NATO. Czołowi producenci w Europie to m.in. norweski Kongsberg i francuska Eca, szwedzki Saab i niemiecki Atlas Elektronik. Niewielki robot Kongsberga, Remus 100 wyposażony w ultraczułe sonary i kamery   sam programuje sobie trasę inspekcji, dzięki elektronicznej inteligencji omija przeszkody, modyfikuje sposoby badania  podejrzanych obiektów.

Startują morskie inwestycje

Cena kompletnych systemów, na które oprócz podwodnych pojazdów składają się hydroakustyczne pławy, zapasowe źródła zasilania, stacje komputerowe zarządzania misją, idą w setki tysięcy dolarów, ale  to i tak niewielki wydatek w porównaniu z oczywistymi zyskami jakie daje poprawa bezpieczeństwa ludzi czy oszczędności wynikające z ograniczenie eksploatacji dużych okrętów podczas potencjalnie  ryzykownych misji bojowych.

Zakup morskich robotów to zapowiedź zmian w planach inwestowania w siły  morskie RP. MON zapowiada, że szczegóły technicznej rewolucji w  marynarce poznamy jesienią.  Minister obrony i Sztab Generalny proponują radykalne działanie. Remonty starych jednostek zostaną wstrzymane a MON zacznie zamawiać mniejsze, tańsze ale nowoczesne okręty, które umożliwią flocie dokonanie skoku technologicznego i prawdziwego przełomu generacyjnego do 2030 roku.

Marynarka Wojenna ma obecnie 43 okręty bojowe z czego  13 to jednostki uderzeniowe, pozostałe to trałowce i transportowo minowe. Już do 2020 roku  na złom pójdzie większość  wyeksploatowanych jednostek uderzeniowych w tym m.in. dwie fregaty, pięć mniejszych okrętów rakietowych i ostatni z używanych obecnie okrętów podwodnych.

Okręty, śmigłowce, rakiety

Przygotowywany w  MON plan zakłada rozłożone w czasie inwestycje, tak by do 2030 roku marynarka mogła podnieść banderę na pierwszych nowoczesnych jednostkach obrony wybrzeżą: trzech okrętach podwodnych i trzech patrolowych. Planuje się też wprowadzenie do służby trzech okrętów walki minowej  wyposażonych w bezzałogowe systemy poszukiwania i unieszkodliwiania ładunków , dwóch okrętów ratowniczych i jednostek   wsparcia logistycznego a także rozpoznania radioelektronicznego. Nowe jednostki mają być w przyszłości wyposażone nie tylko w podwodne roboty ale też zdalnie sterowane  samoloty zwiadowcze. Pierwszy okręt podwodny  powinien trafić do linii już w 2017 roku.

Wzmocnione zostanie lotnictwo morskie. Flota ma dysponować siedmioma śmigłowcami zwalczania okrętów podwodnych i co najmniej dziesięcioma  samolotami patrolowo- rozpoznawczymi.

Niedokończona korweta gawron, której budowa pochłonęła już 400 mln zł nie pójdzie na żyletki. Dowództwo Marynarki Wojennej  pracuje nad przekształceniem okrętu projektu 621 - w oszczędniej wyposażony patrolowiec.

W przyszłym roku zacznie pilnować Wybrzeża budowany kosztem ok. 700 mln zł Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy.  W okolicach Lęborka, nad Bałtykiem, staną wyrzutnie wyposażone w przeciwokrętowe, kierowane pociski dalekiego zasięgu NSM  które już zakontraktowaliśmy u norweskiego Kongsberga.

Inspektorat Uzbrojenia MON chce do przyszłego roku kupić pierwszy system  bezzałogowych aparatów w tym dwie  programowalne  jednostki zdolne do samodzielnego wykrywania min i prowadzenia podwodnego rozpoznania warunków hydrologicznych dla potrzeb wojny minowej. Będą bronić portów w Świnoujściu i Gdyni. Technologiczna rewolucja nastąpi po 2022 roku, kiedy zaplanowano zamówienie dziesięciu  kolejnych systemów.

Elektronika zastępuje trałowce

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Biznes
Hakerzy zaatakowali Polską Agencję Kosmiczną. Kto stoi za atakiem?
Biznes
Drewno: kolejna grupa towarowa zagrożona cłem Trumpa
Biznes
Elon Musk podejrzany o unikanie podatków we Włoszech
Biznes
Jakub Wiech: Europa potrzebuje dużego atomu, za wcześnie na wodór
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Biznes
Dzwoni Kreml do koncernu z USA: Nie chcielibyście do nas wrócić?
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”