Do końca marca międzyresortowy zespół ministra gospodarki ma przedstawić premierowi alternatywne rozwiązania. Donald Tusk rozstrzygnie, które z nich zostanie wybrane.

Według informacji "Rz" ze źródeł rządowych, jedno to kontynuowanie integracji państwowych spółek obronnych z Bumarem. Drugie to budowa nowego koncernu, złożonego z produktowych grup, autonomicznych w stosunku do centrali, której rola sprowadzi się do nadzoru właścicielskiego i tworzenia strategii. Z nazwy przyszłej centrali zniknełoby słowo Bumar.  O zarządzaniu operacyjnym i sprzedaży uzbrojenia czy inwestycjach rozwojowych, mają w nowej formule decydować zarządy produktowych grup.

I tak w grupie z Hutą Stalowa Wola na czele, miałyby znaleźć się firmy pancerne i artyleryjskie, w tym Zakłady Mechaniczne Bumar Łabędy, OBRUM z Gliwic i wyspecjalizowane w budowie pojazdów, nadzorowane dziś przez MON zakłady remontowe, w tym WZM Siemianowice. Zakłady amunicyjne, producenci materiałów wybuchowych, min i rakiet zostałyby skoncentrowane w grupie Mesko. Pionem elektronicznym, radarowym miałoby kierować warszawskie Przemysłowe Centrum Optyki. W strukturze nowej grupy znalazłaby się wyodrębniona i wzmocniona spółka handlowa Cenzin.

A Bumar?  W miarę tworzenia nowej struktury w sektorze obronnym, obecnie największy zbrojeniowy holding oddawałby do nowych grup swoje aktywa i ograniczał działalność. – W wojsku, mimo starań, Bumar nie potrafił zbudować wzorowej  marki. Firmie nie udaje się też poprawić wizerunku za granicą, ze szkodą dla eksportu polskiego uzbrojenia – mówi Waldemar Skrzypczak, wiceminister obrony ds. modernizacji sił zbrojnych.

- Sprawa konsolidacji przemysłu zbrojeniowego nie jest przesądzona. Wierzę, że rząd podejmie decyzję racjonalną – podkreśla Krzysztof Krystowski, prezes Bumaru. - Samo wspominanie o likwidacji Bumaru, który w zeszłym roku miał przychody przekraczające 3 mld zł i zatrudnia 10 tys. osób jest skrajną nieodpowiedzialnością i uderza w podstawy działania kluczowej firmy obronnej w Polsce – dodaje.