W 2005 r., kiedy w Stanach Zjednoczonych dopiero ruszało przemysłowe wydobycie gazu ukrytego w formacjach skalnych, trudno było przypuszczać, że w ciągu kilku lat gaz łupkowy zmieni zasady gry na światowym rynku energii i stanie się nowym źródłem przewagi konkurencyjnej całej amerykańskiej gospodarki. Dziś ceny gazu w USA są o 50–70 proc. niższe niż w innych rozwiniętych krajach, a niskie koszty energii elektrycznej przyciągają firmy z tak energochłonnych sektorów jak motoryzacja czy przemysł chemiczny. W ciągu kolejnych kilku lat Stany Zjednoczone z największego na świecie importera gazu mają też szansę stać się jednym z jego największych eksporterów.
Różne szacunki
Amerykański przykład w wielu krajach rozpalił pragnienia, by także wskoczyć na falę łupkowych sukcesów. Tym bardziej że szacunki na temat wielkości dostępnych złóż wyglądają na pierwszy rzut oka niezwykle obiecująco. W opublikowanym w tym roku studium amerykańska Energy Information Agency podała, że światowe złoża technicznie możliwego do wydobycia gazu łupkowego sięgają 204 bln metrów sześciennych, z czego zaledwie 16 proc. znajduje się na terytorium Ameryki Północnej. Wyobraźnię studzą wyniki badań krajowych ośrodków geologicznych. Tak było w Polsce – chociaż EIA oceniała nasze zasoby na ok. 4,1 bln metrów sześciennych, szacunki Instytutu Geologii mówią o złożach nawet 10-krotnie mniejszych.
Nadzieje są duże, ale na razie w wyścigu po gaz łupkowy żaden z krajów nawet nie zbliżył się do USA i Kanady pod względem zaawansowania prowadzonych prac
Wnioski Instytutu Geologii ostudziły rozpalone nadzieje, ale Polska wciąż znajduje się w czołówce krajów, które prowadzą poszukiwania gazu łupkowego. Poza nami do tej grupy należą Argentyna, gdzie pojawiły się już pierwsze pozytywne rezultaty odwiertów w formacjach Vaca Muerta, a także Ukraina, Chiny, Australia oraz Republika Południowej Afryki. Z poszukiwaniami ruszają także Arabia Saudyjska, Rosja, Brazylia, Kolumbia i Algieria, ale tam proces postępuje znacznie wolniej.
Nadzieje są duże, ale na razie w wyścigu po gaz łupkowy żaden z krajów nawet nie zbliżył się do USA i Kanady pod względem zaawansowania prowadzonych prac. Wystarczy porównać liczbę wykonanych odwiertów: do 2012 r. na terenie Ameryki Północnej wykonano 110 tys. odwiertów, podczas gdy we wszystkich pozostałych krajach było ich do tej pory ok. 200. Tymczasem posiadanie zaplecza logistycznego, umożliwiającego wykonywanie wielu odwiertów, jest warunkiem kluczowym dla powodzenia całych poszukiwań. Wynika to ze specyfiki procesu wydobycia gazu łupkowego. W przypadku złóż konwencjonalnych, gdy surowiec jest ukryty w podziemnych zbiornikach skalnych, uruchomienie wydobycia wymaga wykonania 1000–1500 odwiertów, w których produkcja osiąga szczyt po 3–6 miesiącach, a następnie utrzymuje się na stabilnym poziomie nawet przez 10–15 lat. Przy gazie łupkowym proces wygląda zupełnie inaczej. Po wydrążeniu odwiertu i uruchomieniu procesu szczelinowania hydraulicznego produkcja osiąga szczytowy poziom w ciągu tygodnia, a następnie gwałtownie spada. Dlatego prowadzenie poszukiwań i eksploatacji wymaga posiadania niezwykle sprawnego i elastycznego zaplecza logistycznego, prawdziwej „fabryki" odwiertów. A takie zasoby do swojej dyspozycji mają na razie wyłącznie koncerny wydobywcze w USA.