W czasie tegorocznej majówki po raz pierwszy można było jechać całą autostradą A1 między Łodzią a Wybrzeżem. A dzięki połączeniu poprzez A2 – także z Warszawy do Gdańska. Jak dowiedziała się „Rz" w zarządzającej płatnym odcinkiem trasy Amber One spółce Gdańsk Transport Company, ruch był znacznie większy niż rok temu. Szczególnie dużo kierowców wybrało się w drogę już w środę: przez punkty poboru opłat przejechało 50,6 tys. aut. – To rekord o tej porze roku – mówi pełnomocnik zarządu GTC Aleksander Kozłowski. ?1 maja aut było mniej – 43 tys., ale przejazd trwał dłużej. Dzień wcześniej ruch rozkładał się równomiernie, w czwartek przed południem na bramkach pod Toruniem trzeba było stać ok. 20 min. A na zjeździe z płatnego odcinka pod Gdańskiem auta stały przed kasami co najmniej dwa razy dłużej.
Przed bramkami trzeba było czekać także wczoraj. Już w południe kasy pod Toruniem wyhamowywały strumień aut na 20–30 minut. Po południu było znacznie gorzej.
– Bardzo dobrze, że Ministerstwo Infrastruktury w końcu się zdecydowało, by zmienić system poboru opłat na elektroniczny i zaprosić koncesjonariuszy do rozmów w tej sprawie. To zlikwiduje kolejki i zachęci więcej osób do podróżowania bezpiecznymi autostradami – podkreśla Kozłowski.
Ale na usunięcie bramek poczekamy kilkanaście miesięcy. A w wakacje na punktach poboru opłat korki jeszcze się wydłużą. Dotąd rekord frekwencji na Amber One padł w 15 sierpnia ub.r.: 63 tys. aut. Według GTC w tym roku na pewno zostanie pobity.