Ekipa PiS przejmowała w Polsce władzę, obiecując wzmocnienie wojska i narodowego bezpieczeństwa. Tymczasem z realizacją optymistycznych deklaracji jest – jak sprawdziła „Rzeczpospolita" – coraz większy kłopot. Bez rozstrzygnięć pozostają najważniejsze programy modernizujące dziurawą obronę przeciwlotniczą, śmigłowcowy transport czy flotę wojenną.
W tym roku zaczęła obowiązywać ustawa podnosząca wydatki na obronność z 1,95 do 2 proc. PKB. Oznacza to budżet na poziomie 35,9 mld zł, w tym ok. 10 mld zł na wydatki majątkowe, czyli modernizację armii. – W mojej ocenie MON w tym roku nie ma już szans na zrealizowanie zakupowych planów wartych co najmniej 3 mld zł. To ogromna dziura, bo prawie trzecia część tegorocznego budżetu modernizacyjnego – martwi się gen. Waldemar Skrzypczak, były wiceminister obrony w rządzie PO–PSL. Przyczyna? Jego zdaniem pod hasłem niezbędnej korekty planów inwestycyjnych, porządkowania rynku i kierowania jak największej liczby zamówień do rodzimej zbrojeniówki nowa ekipa unieważniła kilka przetargów, m.in. na śmigłowce czy elektroniczne systemy zarządzania polem walki. Do tego zaś widzimy, że hamują największe programy unowocześniania sił zbrojnych, a zamiast większych nakładów na szkolenie i sprzęt zafundowano kadrze podwyżki.
– Mimo szumnych zapowiedzi obecny rząd nie różni się w swej polityce inwestowania w obronność od poprzednich. Pieniądze zarezerwowane na wyposażenie wojska zawsze w końcu roku były wykorzystywane do zasypywania jakiejś dziury w budżecie państwa – dodaje gen. Skrzypczak, który odszedł z armii w 2009 roku, krytykując stan uzbrojenia żołnierzy w Afganistanie.
– Mimo znanych zagrożeń i perturbacji zapewniam, że poradzimy sobie z rozdysponowaniem modernizacyjnych funduszy na 2016 r. – przekonuje z kolei gen. Adam Duda, szef Inspektoratu Uzbrojenia w MON.
Wojskowe inwestycje padały zwykle ofiarą cięć wymuszonych sytuacją budżetu. – Państwo zaoszczędziło na armii w ostatniej dekadzie, zwłaszcza w czasie globalnego kryzysu lat 2007–2008 czy kłopotów budżetowych w latach 2012–2013, nawet 12 mld zł – stwierdza dr Dominik Kimla, analityk militarny korporacji doradczej Avascent. Potwierdza, że Polska ma od lat problem, by osiągnąć ustawowy poziom wydatków na obronę (wcześniej 1,95, a obecnie 2 proc. PKB). Udało się to tylko w 2007 i 2015 r.