Ustawa kominowa – ta zabawa w kotka i myszkę trwa już dziesięć lat. Zrodziła się z dobrych intencji – chodziło o to, by zapobiec przypadkom powoływania do zarządów i rad nadzorczych spółek z większościowym udziałem Skarbu Państwa postaci, które traktowały nominacje wyłącznie jako sposób na podreperowanie swojego budżetu i rezygnowały po kilku miesiącach, pobierając sowite odprawy.
Przypadki, częste w początkach rządu AWS, nagłaśniały media, tworząc nieprzyjazny klimat. Trzeba było coś z tym zrobić. W błyskawicznym tempie, z pięciu różnych projektów ustaw „o wynagradzaniu osób kierujących niektórymi podmiotami prawnymi”, sposobem doktora Frankensteina sklejono jedną i przegłosowano. Porównanie z literackim monstrum nie jest retorycznym zabiegiem: ustawa, podobnie jak potraktowany prądem potwór, zaczęła żyć własnym życiem, jednak w sposób zgoła odmienny od woli jej twórców.
[srodtytul]Metoda pierwsza: na ubezpieczenie[/srodtytul]
W ferworze prac – jak wspominają prawnicy – żaden z posłów nie zauważył, że pierwszy wyłom w przepisach ograniczających wysokość płac państwowych menedżerów zrobił Senat. To słynny dziś, bo zastosowany niedawno wobec PZU, artykuł 3.2 uwalniający od „kominów” członków zarządu, którzy założą własną działalność gospodarczą, a spółka zawrze z nimi umowę o zarządzanie. To – jak w matematyce – warunek wystarczający. Żeby manewr zadziałał, warunkiem koniecznym jest ubezpieczenie takich „zewnętrznych” menedżerów od odpowiedzialności cywilnej powstałej w związku z kierowaniem firmą. Senackiej poprawki nie odrzucono w Sejmie.
Tkwiące w niej możliwości wykorzystywano dotąd w Gaz Systemie i kilku mało znaczących spółkach. Resort skarbu zdał sobie z nich w pełni sprawę dopiero niedawno i postanowił zastosować przy okazji przygotowywania państwowego ubezpieczyciela do debiutu na giełdzie. Sęk tylko w tym, że ustawodawca wyobrażał sobie sytuację, w której rada nadzorcza, będąc w nagłej potrzebie, wynajmuje wyspecjalizowaną firmę zarządzającą. Nie przewidział natomiast, że ktoś zechce sięgnąć po ten sam zapis, by podnieść pensje menedżerom, którzy już dawno rządzą w spółce.