Buenos Aires, stolicę Argentyny czeka w piątek całkowite zamknięcie miasta. Przekierowane zostaną wszystkie loty, a do tego zawieszone zostanie kursowanie pociągów, metra i reszty transportu publicznego. Wszystko dlatego, że w Buenos Aires odbędzie się szczyt G20, zaczynający się w piątek. Argentyński rząd nie ogranicza się jednak do zamknięcia miasta.
- Rekomendujemy wam, byście wykorzystali długi weekend by wyjechać. Wyjedźcie już w czwartek, bo w mieście będą problemy – mówiła ministerka bezpieczeństwa Patricia Bullrich.
Prezydent Mauricio Macri i rząd ogłosili piątek dniem wolnym, by ułatwić wyjazdy. A transport publiczny zawieszono, ze względów bezpieczeństwa, nie tylko w samym Buenos Aires, ale i na terenie aglomeracji – dotkniętych skutkami jest 12 milionów osób.
- Ze względu na ostre środki bezpieczeństwa będzie dużo stref z zakazem wejścia. Zamierzamy natychmiast działać, jeżeli pojawią się jakiekolwiek próby stosowania przemocy (przez demonstrantów – przyp. red.), nie zamierzamy na to pozwalać – cytuje „The Guardian” ministerkę Bullrich. – Wiemy, że są podejmowane próby stworzenia stref przemocy i wywoływana chaosu w trakcie szczytu – mówiła jeszcze ministerka bezpieczeństwa.
W trakcie szczytu G20 na który zjeżdżają do Buenos Aires głowy najpotężniejszych państwa na świecie i Unii Europejskiej (UE reprezentowana jest w G20 przez przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska i przewodniczącego KE Jean-Claude Junckera), planowane są liczne demonstracje i protesty. Kontrowersje wzbudza wiele postaci, które będą obecne na szczycie – w tym Donald Trump, prezydent USA czy Mohammed ibn Salman, saudyjski książę i następca tronu. W przypadku saudyjskiego księcia argentyńscy prokuratorzy głowią się nad pismem od organizacji chroniących praw człowieka, które domagają się, by książę został aresztowany jako podejrzany o zbrodnie wojenne.
