Pracownicy brukselskiego Generalnego Dyrektoriatu ds. Konkurencji wkroczyli kilka dni temu do siedziby TP SA w asyście przedstawicieli polskiej prokuratury, urzędu antymonopolowego i Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Zabezpieczyli dokumenty i dane komputerowe należące do niektórych pracowników firmy, m.in. dyrektora do spraw regulacji Macieja Rogalskiego.
Władze antymonopolowe sprawdzają, czy TP SA – korzystając ze swojej wyjątkowo mocnej pozycji – nie podstawia konkurentom nogi na rosnącym rynku usług internetowych.
– Mamy powody przypuszczać, że firma mogła naruszyć art. 82 unijnego traktatu o nadużywaniu dominującej pozycji na rynku – poinformowano nas w Komisji Europejskiej.
Chodzi o praktyki TP SA i jej firmy zależnej PTK Centertel, które w bardzo niekorzystny dla konkurentów sposób ustalają ceny dostępu do Internetu. Netia oraz Polska Telefonia Cyfrowa alarmowały w tej sprawie UKE oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów jeszcze w sierpniu.
Grupa TP SA jest wciąż największym dostawcą Internetu w Polsce z ponad dwoma milionami abonentów. W 2006 r. UKE zmusił ją do udostępnienia konkurentom własnej sieci. Dzięki temu takie firmy, jak np. Netia czy Tele 2, oferują Internet klientom TP SA. Od tego czasu niedawny monopolista stracił na ich rzecz już ponad 200 tys. klientów zachęconych niższymi cenami usług. W tej sytuacji Telekomunikacja postanowiła użyć tej samej broni – sprzedawać bardzo tanio usługi internetowe pod marką Orange. Jednocześnie utrzymuje na wysokim poziomie opłaty, jakie muszą wnosić rywale za korzystanie z jej sieci.