Przed tym niebezpieczeństwem ostrzegali uczestnicy debaty „Bezpieczeństwo w regionie Europy Środkowo-Wschodniej i europejska polityka energetyczna” zorganizowanej w ramkach III Forum Ekonomicznego Europa – Ukraina w Kijowie.
Radca rady dyrektorów Gazprombanku Andriej Konoplianik stwierdził, że scenariusz z zakręceniem rosyjskiego kurka dla ukraińskich odbiorców prawdopodobnie powtórzy się 7 marca. – Ryzyko, że spółka paliwowa Naftohaz nie wywiąże się z finansowych zobowiązań wobec Gazpromu, jest ogromne. Wpływ na to ma milionowe zadłużenie wewnętrznych odbiorców firmy, którzy nie płacą za surowiec. Rosja ma prawo wstrzymać dostawy gazu bez porozumienia ze stroną ukraińską w razie nieuiszczenia należności. Tak przewiduje kontrakt podpisany w styczniu w Moskwie – mówił Konoplianik. Za gaz zakontraktowany na 2009 r. Ukraina ma zapłacić 14,4 mld dolarów.
Konoplianik oskarżył też władze w Kijowie o uzależnienie dostaw do Europy od potrzeb rynku wewnętrznego. Nawiązał do sytuacji z czasów styczniowego kryzysu gazowego, gdy Ukraina odmawiała przesyłu surowca do EU przez obwód odeski, tłumacząc, że nie może odciąć od paliwa przemysłowych miast na wschodzie kraju, m.in. Doniecka i Ługańska.
– Obecna władza ukraińska nie chce dialogu z Moskwą w kwestii bezpieczeństwa energetycznego, nie widzi jej w roli potencjalnego partnera, który pomógłby rozwiązać problemy – dodał. Była to replika do wystąpienia zastępcy ukraińskiego ministra paliw i energetyki Serhija Pawłuszy, który ujawnił, że Kijów pragnie dołączyć do europejskiego systemu energetycznego.
– Nawet podczas kryzysu gazowego udowodniliśmy, że nasz system przesyłowy jest bezpieczny. Potrzebujemy środków na jego modernizację. To będzie możliwe dzięki współpracy z międzynarodowymi finansowymi instytucjami. 23 marca dojdzie do ukraińsko-unijnych rozmów dotyczących m.in. tej kwestii – zaznaczył Pawłuszyn.