Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego, zrzeszająca też restauratorów, wysłała list do premiera, w którym protestuje przeciwko zakusom na reperację budżetu poprzez obciążanie tych branż.
Możliwość podwyżki VAT m.in. na usługi hotelarskie i transportowe sugerował w niedawnym wywiadzie dla „Rz” były minister finansów Mirosław Gronicki. Były wiceminister finansów i autor ustawy o podatku VAT prof. Witold Modzelewski przyznaje, że słyszał nieoficjalnie o planach sięgnięcia do tych branż. – To katastrofalny pomysł – mówi „Rz”. – Budżet zyska na tym niewiele, bo to są mało istotne podatki, a podwyższenie stawek ograniczy popyt – uważa.
Do końca 2010 roku Polska ma prawo – podobnie jak dziesięć innych krajów Unii – do stosowania niższej stawki VAT (7 proc.) na usługi restauracyjne i hotelarskie. Później we wszystkich państwach miała obowiązywać jedna stawka – podstawowa. W kwietniu jednak ministrowie finansów Unii zgodzili się na stosowanie niższych stawek, w zależności od decyzji lokalnych rządów. Izba hotelarska szacuje, że podwyższenie stawki z 7 do 22 proc. może spowodować wzrost wpływów budżetowych o 1 mld złotych.
[wyimek]1 mld zł może zyskać budżet dzięki podwyżce VAT na usługi gastronomiczne i hotelarskie[/wyimek]
– Jednak zamiast do wzrostu przychodów budżetowych może przyczynić się do wzrostu recesji w tej dziedzinie – zaznacza w rozmowie z „Rz” Krzysztof Wojtkiewicz, dyrektor generalny IGHP. Zwraca uwagę, że mniejszy popyt na te usługi spowoduje, że część osób zrezygnuje z nich, wpływy więc spadną. Wiele firm zbankrutuje (już dziś wstrzymano część inwestycji), a budżet zostanie obciążony zasiłkami dla bezrobotnych. – Polska nie zarobi też na turystach – dodaje. Dane zebrane przez Instytut Turystyki wskazują na 20 – 30-proc. spadek liczby gości hotelowych i osób przekraczających granicę w I kwartale 2009 r.