Dziś w Ankarze przedstawiciele rządów pięciu państw europejskich, przez które ma przebiegać gazociąg, podpiszą deklarację w sprawie tranzytu surowca. Udało się to po kilkumiesięcznych przygotowaniach. Dokument określa prawne aspekty inwestycji i udział zainteresowanych państw, czyli Turcji, Bułgarii, Rumunii, Węgier i Austrii, w projekcie. Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso uważa, że podpisanie tego porozumienia pokaże, jak bardzo Unia jest zdeterminowana, by zrealizować ten projekt tak szybko, jak to tylko możliwe.
Prace nad projekt trwają już od kilku lat, ale do tej pory konsorcjum firm gazowych nie było w stanie podjąć decyzji o rozpoczęciu prac. Teraz mówi się, że nastąpi to w 2010 r. Harmonogram zakłada, że gazociąg będzie gotowy w 2014 roku. Do 2020 r. ma być nim przesyłanych 31 mld m sześc. rocznie.
Projekt, którego koszty szacuje się na 7,9 mld euro, zostanie dofinansowany z funduszy unijnych, bo ma poparcie Komisji Europejskiej. Jej szef Jose Manuel Barroso w oficjalnym stanowisku wydanym w piątek stwierdza, że inwestycja jest szczególnie ważna dla bezpieczeństwa energetycznego i polityki dywersyfikacji źródeł i dróg zaopatrzenia w surowiec.
[wyimek]7,9 mld euro ma kosztować budowa gazociągu Nabucco. Pierwszy gaz ma popłynąć nim w 2014 roku [/wyimek]
Co do tego, że projekt ma bardzo duże znaczenie dla Unii, zgadzają się czołowi politycy. Konieczność budowy stała się tym pilniejsza, że w styczniu po raz kolejny spór między Ukrainą i Rosją doprowadził do kryzysu gazowego. Jednak Nabucco jest ważny nie tylko jako nowa trasa dostaw, ale też jako swoista przeciwwaga dla planowanej przez Gazprom budowy rurociągu South Stream przez Morze Czarne na południe Europy (do Grecji i Włoch). Rosjanie próbują pozyskać dla tego projektu także Węgry i Bułgarię – jako potencjalnych odbiorców surowca. Choć przedstawiciele Gazpromu i konsorcjum Nabucco zapewniają, że projekty nie są konkurencyjne, to dla ekspertów oczywiste jest, iż ten gazociąg, który powstanie pierwszy, stanie się faktyczną drogą dostaw do tych państw. Słabością inwestycji unijnej jest brak umów z dostawcami surowca z rejonu Morza Kaspijskiego. Na razie więc konsorcjum bazuje na deklaracjach przywódców Azerbejdżanu i Turkmenistanu (prezydent tego drugiego potwierdził je w piątek), a także Egiptu i Iraku, którzy gotowi są zaopatrywać Nabucco. Konkretne porozumienia w tej sprawie powinny być zawarte przed rozpoczęciem budowy.