To już przesądzone – dziś między godz. 6 a 8 rano największy producent miedzi w Europie przerwie pracę. Tak zadecydowały wczoraj jednogłośnie wszystkie organizacje związkowe działające w KGHM. Jest ich 14. Akcje Polskiej Miedzi na zamknięciu sesji straciły 3,2 proc.
– Dalsze kroki zależeć będą od tego, czy rząd zdecyduje dziś o dalszej prywatyzacji KGHM – mówi „Rz” Ryszard Zbrzyzny, szef Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego (i członek Sejmowej Komisji Skarbu z ramienia Lewicy). – Jeśli zapowiedzą sprzedaż jakiegokolwiek, nawet najmniejszego pakietu akcji, jesteśmy gotowi do strajku generalnego – dodaje.
W KGHM szykuje się więc powtórka z 1992 r., kiedy 38 tys. pracowników koncernu strajkowało ponad miesiąc. Protestowali przeciw planom rządzącej wówczas koalicji KLD – UW, która chciała sprzedać kontrolny pakiet 51 proc. akcji Polskiej Miedzi amerykańskiemu koncernowi Asarco za 400 mln dol. (ok. 1,2 mld zł). I dopięli swego – rząd Hanny Suchockiej wycofał się z tego pomysłu. Notabene kilka lat później Asarco zbankrutował.
Zarząd Polskiej Miedzi twierdzi, że strajk jest nielegalny i że każdy dzień przestoju może kosztować spółkę 20 mln zł.
Rząd nie zajął dotąd jednoznacznego stanowiska, czy chce sprzedać część mniejszościowego (41,76 proc.) pakietu akcji spółki czy też na razie wstrzymać się z dalszą prywatyzacją. W dokumencie pod tytułem „Kluczowe spółki do prywatyzacji w latach 2009 – 2010”, nad którym wczoraj po raz kolejny dyskutowano na Komitecie Stałym Rady Ministrów, znalazł się zapis o możliwości sprzedaży od 10 do 41 proc. akcji KGHM. Z kolei szef KS RM Michał Boni mówi wprost o zamiarze sprzedaży 10 proc., choć wcześniej premier Donald Tusk deklarował, że nie dojdzie do tego w tej kadencji Sejmu (zgodnie z przedwyborczą obietnicą).