Prawnicy współpracujący z ARP sprawdzają, czy regulamin nowych przetargów na aktywa stoczni w Gdyni i Szczecinie, za które nie zapłacił ich dotychczasowy nabywca – Stichting Particulier Fonds Greenrights, dopuszcza, by majątek tych firm automatycznie trafił w ręce tego, kto był drugi w kolejce. Regulamin poprzednich przetargów wykluczał taką możliwość.

To twardy orzech do zgryzienia, bo Komisja Europejska, monitorująca sprzedaż majątku stoczni, wymaga, by przetarg – tak jak poprzednio – był otwarty, bezwarunkowy, niedyskryminujący, a jedynym kryterium wyboru nabywcy pozostawała cena. Jednak stoczniowa specustawa nie przewidziała sytuacji, w której inwestor dopełni wszystkich formalności, ale w ostatniej chwili wycofa się z zapłaty. Polski rząd chciałby teraz zabezpieczyć się przed powtórką takiego scenariusza, a jednocześnie pozostawać w zgodzie z wytycznymi Brukseli.

Doradcy agencji muszą rozstrzygnąć m.in., czy w przypadku, gdyby chętnych na dane aktywa było kilku, a oferent, który zaoferował najwyższą cenę, nie zapłacił, drugi w kolejce mógłby kupić je za tę kwotę. Takie rozwiązanie byłoby najkorzystniejsze dla wierzycieli i zgodne z wymogami KE. Jednak może też odstraszyć od przetargu – bo trudno się spodziewać, by kolejni oferenci byli skłonni zapłacić za stocznie więcej, niż sami proponowali.

Nowy regulamin ma zostać przyjęty najpóźniej na początku przyszłego tygodnia. Niewykluczone, że będą cztery przetargi – dwa na wylicytowane przez katarskiego inwestora aktywa stoczni w Gdyni i Szczecinie i dwa kolejne na te ruchomości, które jak dotąd nie znalazły nabywców. Dziś w Sejmie planowana jest debata na temat sytuacji stoczni.