Na razie zaszokowani inwestorzy przestali nawet interesować się złotem, nie chcą miedzi. Spadki są także na giełdach żywnościowych. Poszukiwane są: dolar i obligacje amerykańskie.
Ekonomiści uważają, że giełdom surowcowym przyda się zdrowa korekta. Wysokie ceny metali przemysłowych wcale nie odzwierciedlały sytuacji w globalnej gospodarce. Ceny miedzi są za wysokie nawet po piątkowym spadku do 6,6 tys. dol. za tonę. Głównym powodem spadku jednak są raczej bardzo wysokie i nadal rosnące zapasy na LME niż panika w Dubaju.
Rosną też zapasy aluminium i dlatego metal będzie taniał. Zresztą będzie go coraz więcej, bo Chiny uruchomiły już wszystkie huty wyłączone na czas kryzysu, a popyt wcale nie rośnie tak samo szybko. Metal ten staniał od początku roku o 27 proc., do 1535 dol., ołów o 31 proc., do 999 dol.
„Ten spadek cen i wydarzenia w Emiratach z całą mocą przypominają, że wyjście z kryzysu jeszcze przed nami i wcale nie będzie tak łatwe, jak nam się wydaje” – napisał Societe Generale po ujawnieniu kłopotów Dubai World.
Dubajską panikę widać też na rynku ropy. Baryłkę surowca Brent można było kupić już za 75 dol. Ale analitycy przypominają, że ten tydzień jest inny, bo w czwartek w USA wypadł Dzień Dziękczynienia. – Poczekajmy do poniedziałku, w fundamentach rynku niewiele się zmieniło – uspokajał Harry Tchilinguirian, analityk BNP Paribas.