O wyborze źródła ciepła dla budynku powinna decydować nie tylko najniższa cena, ale też koszty utrzymania instalacji przez następne lata. Dlatego zdaniem ekspertów węgiel nie jest paliwem gorszym od innych, pod warunkiem że będzie spalany w kotle odpowiedniej jakości i odpowiednio zadbanym, najlepiej w pełni zautomatyzowanym. – W każdym przypadku, gdy z komina wylatuje czarny dym zawierający niedopalone cząsteczki węgla, to oznacza, że paliwo zamiast się spalać i ogrzewać dom, wylatuje przez komin. W Polsce niestety ponad 90 proc. kotłów, z wyłączeniem odpowiednio eksploatowanych kotłów w ciepłowniach zawodowych, tego standardu nie spełnia – ocenia Dariusz Koc z Krajowej Agencji Poszanowania Energii.
Kotły na olej opałowy, gaz ziemny albo gaz płynny (LPG) charakteryzują się bardzo wysoką, prawie 100-proc. sprawnością spalania, ale trzeba zapłacić więcej za samo paliwo.
Często, zwłaszcza na wsiach i osiedlach podmiejskich, wybór ogrzewania gazowego jest niemożliwy z powodu braku sieci gazowniczej, opalanie olejem jest drogie, a kotły węglowe wymagają obsługi. Alternatywą jest ogrzewanie elektryczne.
– Najtańszym w eksploatacji systemem ogrzewania elektrycznego jest ogrzewanie piecami akumulacyjnymi nowej generacji, tzw. dynamicznymi. Gromadzą one ciepło np. w nocy, po czym oddają je w sposób równomierny, utrzymując przez cały czas żądaną temperaturę. Warto wtedy wybrać taryfę G12 z niższą ceną energii w nocy – podpowiada Ewa Teślak, audytor energetyczny firmy Enea.
Coraz częściej stosowanym systemem jest elektryczne ogrzewanie podłogowe dające wyższy komfort cieplny niż tradycyjne grzejniki.