W środę amerykańscy komentatorzy giełdowi obwieścili początek wielkiej smuty w Nokii, kiedy cena jaj akcji spadła do poziomu 6,31 dol. za papier, podkreślając, że od początku roku firma straciła ok. 40 proc. wartości.
To nie koniec. Dziś akcje fińskiego producenta komórek kosztują (stan na godz. 16) 5,88 dol. co oznacza, że po raz pierwszy od 13 lat są wyceniane na mniej niż 6 dol. za sztukę.
By wyobrazić sobie skalę problemów firmy, warto przywołać giełdową wycenę całej spółki. Na chwilę obecną wynosi ona 22,6 mld dol. To mniej więcej tyle, ile wynoszą kwartalne przychody Apple, producenta iPhone. Amerykański gigant dysponuje obecnie ok. 60 mld dol. rezerwy gotówkowej. Oznacza to, że mógłby kupić całą Nokię niemal trzy razy.
Wycenie akcji Nokii nie pomogła nawet informacja o zakończeniu sporu patentowego między Finami a Apple, na mocy którego spółka otrzyma 500 mln dol. odszkodowania. Po chwilowej zwyżce notowań inwestorzy przypomnieli sobie, że kilka tygodni temu Stephen Elop, prezes Nokii, poinformował, że wyniki firmy zarówno w drugim kwartale, jak i w całym 2011 r. będą złe, a firma nie będzie podawać żadnych prognoz finansowych na ten okres. Zmagająca się z problemami spółka wiąże duże nadzieje z telefonami, które przygotowuje razem z Microsoftem. Pierwsze ich modele pojawią się na rynku jednak dopiero pod koniec roku.
Nokia nie ukrywa, że nadzieje na ponowne wzrosty wiąże także z premierą najnowszego systemu Windows dla komputerów osobistych. Ma on być bardzo ściśle powiązany z komórkowym systemem Microsoftu, który na razie nie sprzedaje się dobrze. Powiązanie komórek Nokii wyposażonych w Windows z nowymi komputerami ma polepszyć sytuację firmy. Jednak premiera najnowszego komputerowego Windowsa nastąpi najprawdopodobniej dopiero jesienią 2012 r.