We wtorek Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ma poinformować, jak zamierza budować autostradę A2 z Łodzi do Warszawy. O północy z poniedziałku na wtorek uprawomocni się decyzja o odstąpieniu od umowy z chińskim konsorcjum Covec, które nie poradziło sobie z finansowaniem przedsięwzięcia. Dyrekcja twierdzi jednak, że plan awaryjny jest gotowy. – Jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność. Lipcowy termin rozpoczęcia prac jest wciąż realny – mówi rzecznik GDDKiA Urszula Nelken. Ale o tym zadecyduje sposób wyboru wykonawcy. Jeśli GDDKiA będzie podpisywać umowy z nowymi wykonawcami bez przetargów, prace mogłyby rozpocząć się szybko. Jeśli jednak przetargi okażą się niezbędne, na rozpoczęcie prac będzie trzeba czekać co najmniej cztery – pięć miesięcy.

Według prezesa Polskiego Stowarzyszenia Wykonawców Nawierzchni Asfaltowych Dariusza Słotwińskiego szansę na terminowe dokończenie prac dają tylko firmy, które już pracują na innych odcinkach A2. – Czasu jest tak mało, że decydować będą praktycznie dni. Tymczasem najważniejszą sprawą jest zdolność szybkiej mobilizacji i zapewnienia skutecznej logistyki – twierdzi Słotwiński.

GDDKiA rozmawiała w sprawie wznowienia robót z 21 firmami. To przedsiębiorstwa, które są już zaangażowane w budowę dróg na zlecenie Dyrekcji. – Jest szansa, by się zmieścić w czasie, ale bez gwarancji. Moglibyśmy zdążyć, gdyby nie lało, a zima przyszłaby późno i była lekka – twierdzi przedstawiciel firmy, która już buduje inny odcinek A2. W podobnym tonie wypowiada się były wiceprezes Budimex Dromex, a obecnie dyrektor realizowanego przez irlandzką firmę SIAC kontraktu na autostradzie A4 Marek Stańczyk: – Technicznie jest to możliwe. Nierealne jednak z uwagi na obecne przepisy – zaznacza.