Kandydatka niemieckiej partii Zielonych Annalena Baerbock, której sondaże wróżą, że niedługo zostanie kanclerzem Niemiec po Angeli Merkel, podkreśliła w rozmowie z radiem Deutschlandfunk, że najważniejsze jest odejście od węgla, a przemysł da się uratować jedynie poprzez klimatycznie neutralną produkcję stali. Baerbock zaznaczyła, że tylko w ten sposób da się utrzymać zatrudnienie w tym ważnym dla Europy i Niemiec sektorze przemysłu.
Niemcy są największym producentem stali w Unii Europejskiej. Wytwarzają prawie cztery razy tyle tego surowca, ile Polska, a największymi jego producentami są koncerny Thyssenkrupp, ArcelorMittal i Salzgitter AG. Obroty tamtejszego przemysłu stalowego wahają się między 30 mld a 50 mld euro. W 2020 r. zatrudniał on blisko 94 tys. pracowników, a jego produkcja stali wyniosła 35,7 mln ton. To najniższy poziom od 2009 r.
Najpóźniej do 2050 r. gospodarka UE ma być neutralna pod względem emisji CO2. Ewolucja ta dotyczy zwłaszcza przemysłu stalowego, który w Niemczech odpowiada za niemal 30 proc. emisji dwutlenku. Dlatego tamtejsi producenci stali stoją przed najpoważniejszym wyzwaniem w swojej historii. Jest nim przejście od konwencjonalnej produkcji z udziałem koksu i węgla do tzw. zielonej stali produkowanej z użyciem tzw. zielonego wodoru uzyskiwanego dzięki odnawialnym źródłom energii.
W Niemczech, które mają bardzo rozwinięty przemysłem samochodowy i maszynowy, zależność od stali jest znacznie większa niż w innych krajach. Dlatego koncerny hutnicze zastanawiają się od dłuższego czasu nad odpowiednią reakcją na wytyczne polityki klimatycznej i na wzrastające koszty emitowanego CO2. Salzgitter AG, ArcelorMittal i Thyssenkrupp zapowiadają przejście na zielony wodór i produkcję dzięki niemu zielonej stali.
Wielką niewiadomą pozostaje jednak moment rozpoczęcia wdrażania zielonego wodoru w niemieckim hutnictwie i, co bardzo ważne, finansowanie tej technologii. Thyssenkrupp podaje, że zrobi wszystko, aby najpóźniej do 2050 r. produkcja stali w hutach koncernu opierała się na zielonym wodorze.