Frekwencja w branży hotelarskiej wyraźnie się poprawia. Według branżowej firmy analitycznej STR Global w hotelach Europy Wschodniej gości przybywa dużo szybciej niż gdzie indziej. W ubiegłym roku wzrost wykorzystania pokoi w krajach naszego regionu sięgnął 6,3 proc. w porównaniu z rokiem 2010. To najwyższy wzrost na świecie i ponad dwa razy większy niż średnia poprawy wyników w Europie, gdzie wyniósł 3 proc.
Polska rośnie
Powody do zadowolenia mogą mieć hotelarze polscy: frekwencja zwiększyła się o 7,6 proc. Co szczególnie ważne, na ten wynik zapracowali goście z Polski. O ile bowiem liczba nocujących w naszych hotelach cudzoziemców zwiększyła się w ujęciu rocznym o 4,4 proc., o tyle korzystających z hoteli Polaków przybyło o 9 proc. – Rosnący udział polskich gości hotelowych jest zauważalny od kilku lat. To dla branży dobry prognostyk, bo ta grupa klientów daje hotelarzom największą stabilność – podkreśla Janusz Mitulski, partner w branżowej firmie doradczej Horwath HTL.
Ale branża narzeka na zbyt niskie ceny. Według badań analityków ich wzrost nie idzie w parze z powiększającymi się przychodami. O ile wskaźnik przychodu na pojedynczy pokój wyniósł w ubiegłym roku w krajach Europy Wschodniej 8,8 proc. i był najwyższy na świecie, o tyle wskaźnik średniej ceny zwiększył się tylko o 2,4 proc. W reszcie Europy, poza północną, był zdecydowanie lepszy.
W grudniu ub. roku średnia cena pokoju w polskim hotelu wynosiła 65,6 euro (63,7 euro rok wcześniej), tymczasem w Czechach i Słowacji ponad 71 euro, w Hiszpanii przeszło 83, Austrii i Niemczech 92, w Rosji 119, we Włoszech 126, a we Francji 156. Polscy hotelarze chcieliby zmniejszenia obecnego dystansu do zagranicy. – Dzisiejsze ceny nie pozwalają nawet na przeprowadzanie remontów, nie mówiąc o inwestycjach – twierdzi Tadeusz Gołębiewski, właściciel hoteli Gołębiewski.
Według Andrzeja Szafrańskiego, szefa branżowego miesięcznika „Hotelarstwo", wzrost cen ogranicza z jednej strony duża konkurencja innych niż hotele obiektów oferujących noclegi (m.in. hostele, domy wycieczkowe, kwatery prywatne, a także szara strefa), z drugiej wrażliwość polskich klientów na ruchy cen. – Podwyżki są możliwe w miejscach, gdzie frekwencja jest bardzo duża, ale będą miały raczej charakter jednostkowy – uważa Szafrański.