"To jest tzw. przejście przez zero. Kiedy w ciągu dnia temperatura wynosi powiedzmy 4 stopnie, a w nocy spada do minus 6 stopni, to wilgoć zebrana w ciągu dnia zamarza. To zwykłe prawa fizyki, ale bardzo niebezpieczne dla rozjazdów, taboru itp., ponieważ kilka razy zamarzają i rozmarzają" - wyjaśnił Pawłowski.

Jego zdaniem, dla kolei lepszy jest silny mróz. "Kiedy temperatura się stabilizuje, nawet na bardzo niskich poziomach, to - można tak powiedzieć - urządzenia się przyzwyczajają i nie ma aż tak wielu awarii" - wyjaśnił.

Członek zarządu PKP PLK ocenił, że zarządzająca polską infrastrukturą kolejową spółka jest dobrze przygotowana zarówno do zbliżającej się zimy, jak i zmiany rozkładu jazdy, do której ma dojść w ten weekend.

"Można powiedzieć, że panuje pełna mobilizacja" - ocenił Pawłowski. "Mamy do dyspozycji ponad 16 tys. pracowników, 137 jednostek sprzętu przeznaczonego do odśnieżania, 175 zespołów awaryjnych do usuwania usterek, ponad 80 pociągów sieciowych, których używa się w przypadku awarii, a także lokomotywy spalinowe do przeciągania pociągów elektrycznych w przypadku awarii sieci trakcyjnej" - dodał.

Pawłowski przypomniał również, że PKP PLK uruchomiła niedawno Centrum Zarządzania Ruchem Kolejowym. Centrum to umożliwia śledzenie ruchu pociągów i gromadzenie w jednym miejscu informacji dotyczących m.in. utrudnień w ruchu, opóźnień pociągów, czy dewastacji i kradzieży na liniach kolejowych. Wyjaśnił, że dzięki uruchomieniu Centrum, kolejarze od razu wiedzą, gdzie doszło do awarii i mogą natychmiast skierować ludzi i sprzęt do jej naprawienia. "Będziemy mogli reagować znacznie szybciej niż choćby w zeszłym roku" - ocenił Pawłowski.