Startują wielkie przetargi na samoloty i śmigłowce

Rząd dał zielone światło największym lotniczym przetargom od czasu zakupu amerykańskich samolotów wielozadaniowych F-16.

Publikacja: 20.02.2013 00:11

Dostawy do armii helikopterów i samolotów szkoleniowych, warte co najmniej 10 mld zł, będą kontraktowane według nowych, unijnych zasad (patrz ramka poniżej).

W poniedziałek Rada Uzbrojenia rekomendowała ministrowi obrony uruchomienie zamówienia na 70 nowoczesnych śmigłowców i 8 lekkich odrzutowców (z opcją na 4 kolejne). Minister Tomasz Siemoniak rekomendację przyjął i zatwierdził przy tym komplet kluczowych dokumentów: studium wykonalności  samolotów szkolnych i śmigłowców, założenia taktyczno-techniczne wsparcia logistycznego oraz pakiet szkoleniowy dla obu projektów. Pod tymi urzędowo-technicznymi hasłami kryją się oczekiwania armii, iż istotne elementy helikopterów będą produkowane, naprawiane i serwisowane w Polsce, wojsko decyduje się na zamówienie jednej, uniwersalnej platformy śmigłowcowej w kilku specjalistycznych wersjach wyposażenia, a kupując samolot do szkolenia zaawansowanego Siły Powietrzne nabywają równocześnie cały pakiet usług związany z programem treningowym i jego wsparciem technicznym.

10 mld zł mają kosztować nowe śmigłowce i samoloty szkoleniowe

Według Jerzego Gruszczyńskiego, szefa pisma „Lotnictwo", już od wielu miesięcy toczą się konsultacje z potencjalnymi dostawcami śmigłowców, dotyczącymi techniczno-biznesowych szczegółów przyszłej transakcji. Na uzgodnienia, wyjaśnianie wątpliwości i przede wszystkim przeprowadzenie w Polsce testów helikopterów, pozostało jeszcze kilkanaście miesięcy. Rozstrzygnięcie przetargu i podpisanie umów spodziewane jest w pierwszej połowie przyszłego roku. Rywalizacja o polskie zamówienia już się zaczęła i będzie zacięta, bo firmy walczą również o warte kolejne miliardy złotych dostawy następnych 100 helikopterów, po 2018 roku.

Do niedawna panowało przekonanie, że przetarg rozegra się między śmigłowcowymi potentatami, którzy wcześniej zainwestowali we własne fabryki w Polsce. Jednym z nich jest amerykański Sikorsky Aircraft, który jeszcze w zeszłej dekadzie przejął PZL Mielec i oferuje powstające na Podkarpaciu najnowsze wersje sprawdzonych w wielu konfliktach i armiach black hawków S-70i. Drugi – to włosko-brytyjski koncern AgustaWestland, który w zeszłym roku sprywatyzował PZL Świdnik. Oferuje nowoczesną, ale „nieostrzelaną" jeszcze konstrukcję AW 149. To maszyna lżejsza od black hawka, bo zbudowana w znacznej mierze z kompozytów, zabiera na pokład oprócz załogi maksymalnie 18 żołnierzy desantu. Mieczysław Majewski, prezes podlubelskiej spółki zapewnia, że Agusta Westland w przypadku zwycięstwa, produkcję nowych helikopterów w całości ulokuje w naszym kraju.

Jednak czarnym koniem może się okazać niemiecko-francuski Eurocopter, oferujący nieco większą maszynę EC 725 caracal. Jej bojowe wersje służą koalicji NATO w Afganistanie i robią wojskową karierę w Brazylii, Meksyku, Kazachstanie i krajach Dalekiego Wschodu. Eurocopter nie ma w Polsce własnej fabryki, ale zapowiada przemysłowe inwestycje. Przez europejską korporację lotniczo-kosmiczną EADS śmigłowcowy koncern ma już związki z zakładami Airbus Military na warszawskim Okęciu.

W przetargu na samoloty szkoleniowe (to już kolejne podeście do wyboru treningowych odrzutowców, wcześniejsze przerywano przed czasem), znów zapewne spotkają się trzej europejscy i być może południowokoreański producent. Polskie oczekiwania doskonale znają m.in. Brytyjczycy –  BAE Systems oferowało już u nas swój treningowy  Hawk AJT. Podobnie jest z Czechami, których producent Aero Vodochody proponuje lekkie maszyny L159 alca. Na pewno swoją ofertę przedstawi też włoska grupa Alenia Aermacchi produkująca dwusilnikowe odrzutowce T 346 Master. Zapewne do gry o polski rynek powrócą Koreańczycy, nieco zniechęceni niedawno odwołanym przetargiem. Koncern Korea Aerospace Industries produkuje samolot T-50 Golden Eagle, już od dawna wykorzystywany w koreańskiej armii.

Nowe zasady zamówień wojskowych w UE

Większa konkurencja, mniejszy offset

Obowiązująca od 20 lutego tego roku ustawa o zamówieniach publicznych, dostosowana do Dyrektywy Obronnej UE, zmienia reguły biznesowej gry  i sposób zawierania umów w sektorze obronnym – twierdzi Katarzyna Kuźma, prawnik i ekspert w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.  Przede wszystkim rzeczywiście otwiera rynek zakupów wojskowych na wykonawców z państw członkowskich Unii Europejskiej i ogranicza możliwości bezprzetargowego udzielania zamówień. Nie ulega wątpliwości, że trudniej będzie powoływać się teraz na potrzeby bezpieczeństwa państwa przy dopuszczanych przez Traktat o funkcjonowaniu UE próbach odstępowania przy zamówieniu od trybu przetargowego. Teraz każdy taki przypadek będzie wymagał drobiazgowego i przekonującego uzasadnienia. Zmiany następują też w kwestiach proceduralnych.  Kontrolę nad procedurami w postępowaniu o zamówienie publiczne przejmuje Krajowa Izba Odwoławcza i prezes Urzędu Zamówień Publicznych. Niestety, maleją i to znacząco, możliwości uwzględniania warunków offsetowych w związku z realizowanymi kontraktami.  Już podczas prac nad dyrektywą 2009/81/WE zadbano, aby w procedurze związanej z zamówieniami, podczas oceny ofert wymaganiom offsetowym nie nadawać znaczącej rangi. Zdaniem Komisji Europejskiej stosowanie niektórych żądań offsetowych jest praktyką naruszającą podstawowe zasady wynikające z prawa europejskiego, w tym swobodę przepływu towarów. W przetargu zamawiający powinien koncentrować się więc przede wszystkim na cechach kupowanego uzbrojenia.

Opinia dla „Rz"

Bartosz Głowacki ekspert lotniczy „Raport WTO"

Spośród 70 helikopterów, które planuje kupić wojsko, ok. dziesięć maszyn miałoby zostać wyposażonych do zadań poszukiwawczo-ratowniczych, ok. sześciu trafi do ratownictwa morskiego (wersje SAR). Tyle samo marynarka chce przeznaczyć do zwalczania okrętów podwodnych (ZOP), co wymaga  specjalnego i wyjątkowo kosztownego wyposażenia elektronicznego. Pozostałe śmigłowce przewidziano do służby transportowej. Decyzja o zakupie  helikopterów w różnych wersjach, instalowanych na ujednoliconej platformie, jest zawsze  ryzykowna, bo lepiej dobierać wyposażenie do możliwości różnych typów maszyn. Od lat jesteśmy zapatrzeni w US Army, ale tam do  konkretnych zadań przeznacza się helikoptery precyzyjnie dostosowane do potrzeb.

Biznes
Kto inwestuje w Rosji? Nikt. Prezes Sbierbanku alarmuje
Biznes
Chińskie firmy medyczne wykluczone z dużych unijnych przetargów
Biznes
Trump ostrożny ws. Iranu. Europejska produkcja zbrojeniowa, Rosja na krawędzi kryzysu
Biznes
Europa musi produkować pięć razy więcej broni, by stawić czoło Rosji
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Biznes
Bioróżnorodność wymaga coraz większej uwagi