Dostawy do armii helikopterów i samolotów szkoleniowych, warte co najmniej 10 mld zł, będą kontraktowane według nowych, unijnych zasad (patrz ramka poniżej).
W poniedziałek Rada Uzbrojenia rekomendowała ministrowi obrony uruchomienie zamówienia na 70 nowoczesnych śmigłowców i 8 lekkich odrzutowców (z opcją na 4 kolejne). Minister Tomasz Siemoniak rekomendację przyjął i zatwierdził przy tym komplet kluczowych dokumentów: studium wykonalności samolotów szkolnych i śmigłowców, założenia taktyczno-techniczne wsparcia logistycznego oraz pakiet szkoleniowy dla obu projektów. Pod tymi urzędowo-technicznymi hasłami kryją się oczekiwania armii, iż istotne elementy helikopterów będą produkowane, naprawiane i serwisowane w Polsce, wojsko decyduje się na zamówienie jednej, uniwersalnej platformy śmigłowcowej w kilku specjalistycznych wersjach wyposażenia, a kupując samolot do szkolenia zaawansowanego Siły Powietrzne nabywają równocześnie cały pakiet usług związany z programem treningowym i jego wsparciem technicznym.
10 mld zł mają kosztować nowe śmigłowce i samoloty szkoleniowe
Według Jerzego Gruszczyńskiego, szefa pisma „Lotnictwo", już od wielu miesięcy toczą się konsultacje z potencjalnymi dostawcami śmigłowców, dotyczącymi techniczno-biznesowych szczegółów przyszłej transakcji. Na uzgodnienia, wyjaśnianie wątpliwości i przede wszystkim przeprowadzenie w Polsce testów helikopterów, pozostało jeszcze kilkanaście miesięcy. Rozstrzygnięcie przetargu i podpisanie umów spodziewane jest w pierwszej połowie przyszłego roku. Rywalizacja o polskie zamówienia już się zaczęła i będzie zacięta, bo firmy walczą również o warte kolejne miliardy złotych dostawy następnych 100 helikopterów, po 2018 roku.
Do niedawna panowało przekonanie, że przetarg rozegra się między śmigłowcowymi potentatami, którzy wcześniej zainwestowali we własne fabryki w Polsce. Jednym z nich jest amerykański Sikorsky Aircraft, który jeszcze w zeszłej dekadzie przejął PZL Mielec i oferuje powstające na Podkarpaciu najnowsze wersje sprawdzonych w wielu konfliktach i armiach black hawków S-70i. Drugi – to włosko-brytyjski koncern AgustaWestland, który w zeszłym roku sprywatyzował PZL Świdnik. Oferuje nowoczesną, ale „nieostrzelaną" jeszcze konstrukcję AW 149. To maszyna lżejsza od black hawka, bo zbudowana w znacznej mierze z kompozytów, zabiera na pokład oprócz załogi maksymalnie 18 żołnierzy desantu. Mieczysław Majewski, prezes podlubelskiej spółki zapewnia, że Agusta Westland w przypadku zwycięstwa, produkcję nowych helikopterów w całości ulokuje w naszym kraju.