Choć oferta publiczna drugiego towarowego operatora kolejowego w UE skierowana była zarówno do inwestorów indywidualnych, jak i instytucjonalnych, to jednak tylko ci drudzy mogli ustalać cenę, po jakiej chcą kupić akcje debiutującej spółki. Według nieoficjalnych danych dolna granica widełek stworzona na potrzeby księgi popytu wyniosła 59 zł.
Inwestorzy indywidualni, którzy do wczoraj zapisywali się na akcje PKP Cargo, mogli nabyć maksymalnie 500 papierów po 74 zł każdy, co daje aż 37 tys. zł inwestycji. Mimo dość wysokiej ceny chętnych nie brakowało. Kolejki pojawiały się nie tylko w warszawskich oddziałach biur maklerskich, ale również w Białymstoku, Wrocławiu czy Gdańsku. Do rekordowych debiutów wciąż jednak daleko.
– Ludzie byli na tyle optymistycznie nastawieni, że część z nich zaciągała kredyty na pokrycie inwestycji. Większość wierzy, że usłyszą dziś o redukcji ceny i część kwoty do nich wróci – mówi przedstawiciel biura maklerskiego z Białegostoku.
Na to liczą również eksperci pytani przez PAP. Zdaniem jednego z rozmówców agencji w poniedziałek przed południem księga popytu była w całości pokryta już przy cenie 67 zł. Cena ta może jednak nieco wzrosnąć.
– Debiut wypada w bardzo korzystnym otoczeniu rynkowym – przekonuje „Rz" Zbigniew Obara, ekspert ds. analiz BM Alior Banku, i dodaje: – WIG20 jest zdominowany przez spółki surowcowe i banki. Inwestorzy z ekspozycją na wzrost gospodarczy stawiają więc na PKP Cargo – tłumaczy.