Spowolnienie z 2013 r. okazało się najbardziej dotkliwe dla małych firm (zatrudniających od 10 do 50 osób), a przedsiębiorstwa średniej wielkości (od 50 do 250 osób) okazały się najbardziej odporne. Zysk ogółem tych pierwszych spadł bowiem o aż o 10,5 proc. w porównaniu z 2012 r., za to tych drugich wzrósł o ponad 14 proc., czyli bardziej niż dużych – wynika z ostatnich danych GUS dotyczących wyników przedsiębiorstw w 2013 r.
Kto lepiej tnie koszty
Małe firmy poległy finansowo, ponieważ koszty ich działalności rosły szybciej niż przychody. Przede wszystkim znacznie zwiększyły się wydatki na tzw. usługi obce (np. transportowe, najmu, finansowe, księgowe, informatyczne, telekomunikacyjne, doradcze itp.). Dla małych firm to jedna trzecia wszystkich kosztów własnych, więc ich wzrost o 6,6 proc. okazał się zbyt dużym obciążeniem. Efekt jest taki, że ich rentowność spadła do 3,6 proc. wobec 4 proc. rok wcześniej.
W średnich firmach przychody w 2013 r. spadły, co zmusiło je do redukcji kosztów. Menedżerowie na tyle wyspecjalizowali się w cięciu wydatków (głównie tych na usługi obce), że ich budżety zamknęły się sporą nadwyżką, a rentowność wzrosła z 2,9 do 3,3 proc. – Dane za 2013 r. potwierdzają moją tezę, że średnie firmy są już dojrzałe biznesowo – komentuje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Konfederacji Lewiatan. – Pierwsza fala kryzysu w 2009 r. najmocniej uderzyła właśnie w średniej wielkości przedsiębiorstwa, ale wyciągnęły one z tego wnioski. Zwiększyły umiejętności zarządzania, w tym płynnością, zapasami, ryzykiem. Gdy przyszła druga fala kryzysu, wiedziały, jak zareagować – analizuje Krzysztoszek.
Małe firmy jeszcze tych umiejętności nie posiadły, odstają też pod względem np. wykorzystania nowoczesnych technologii do zwiększania przychodów czy redukcji kosztów. – To właśnie z tych powodów, gdy coś się wali i sypie, małe podmioty, a zwłaszcza mikrofirmy uciekają się do ukrywania części dochodów. To także jeden z powodów, że ich oficjalne statystyki za 2013 r. nie wyglądały najlepiej – dodaje Krzysztoszek.
Inflacja barierą
Kto z kolei może najbardziej skorzystać na obecnym ożywieniu gospodarczym? Zdaniem ekspertów właśnie średnie i duże firmy. – Małe przedsiębiorstwa oczywiście korzystają na obecnym wzroście, ale trwałej poprawy ich wyników można się spodziewać dopiero wtedy, gdy gospodarka rozkręci się na dobre – uważa Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP. – Gdy większe firmy ruszą z inwestycjami, pociągną za sobą maluchy – dodaje Krzysztoszek.