Największe spółki ograniczają inwestycje i przedłużają w nieskończoność terminy spłat faktur, w wyniku czego dostawcy z trudem utrzymują płynność finansową i tną zatrudnienie.
Skala problemu jest ogromna. Sama Kompania Węglowa ma zobowiązania sięgające 4,2 mld zł, z czego około 1 mld zł stanie się wymagalny w tym roku. Kolejne 2,5 mld zł to zadłużenie Katowickiego Holdingu Węglowego. Z kolei do końca września 2014 r. zadłużenie handlowe JSW sięgało 2,6 mld zł. W tych kwotach mieszczą się zobowiązania wobec banków oraz dostawców urządzeń i usług.
– Część firm usługowych, zwłaszcza tych niewielkich, balansuje na krawędzi bankructwa – alarmuje Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. Firmy się skarżą, że wydłużanie terminów płatności do 150 dni stało się już normą, a niektóre kopalnie wręcz zawieszają wykonywanie umów.
– Banki niechętnie udzielają kredytów firmom okołogórniczym. Widzą przecież, jaka jest kondycja spółek węglowych – zauważa Andrzej Michalik, prezes Konsorcjum Przedsiębiorstw Robót Górniczych i Budowy Szybów. Tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy musiał on zwolnić 200 spośród 1,1 tys. pracowników. Podjęcie podobnych kroków rozważają kolejne firmy. Szacuje się, że w kopalniach pracuje niemal 30 tys. pracowników firm zewnętrznych. Kolejne tysiące zatrudniają producenci maszyn górniczych.
– Mamy świadomość, że kłopoty finansowe KW powodują perturbacje u naszych klientów, ale nie jest naszym zamiarem osłabianie rynku usług dla górnictwa – zapewnia Krzysztof Sędzikowski, prezes KW. – Konsekwentnie realizujemy plan naprawczy.